Wacław Długoborski

Działalność polityczna Edyty Stein w latach 1918-1919

„Stoimy w punkcie zwrotnym rozwoju życia duchowego i nie powinniśmy się uskarżać, że kryzys trwa dłużej, niż to niektórym odpowiada” pisała Edyta Stein do siostry 6 lipca 1918 roku. „Wyczuwa się to również w walkach politycznych i społecznych, gdzie ścierające się racje są zupełnie różne od haseł i sloganów, jakie ludzie z tym wiążą. Dobro i zło, rozeznanie i pomyłka mieszają się na wszystkie strony”, ale list kończyła optymistyczne „przekonaniem, że przebieg wypadków […] przyniesie pomyślny koniec”1. Czy miała na myśli powodzenie takich czy innych planów „poprawy świata” – z nowym, zyskującym na popularności także i w Niemczech bolszewickim na czele, czy sytuację na frontach, która wtedy jeszcze pozwalała żywić państwom centralnym jakieś nadzieje? W połowie czerwca ruszy ostatnia austriacka ofensywa nad Piawą, miesiąc później – niemiecka nad Marną. Nie były to już te czasy, gdy Steinówny zaznaczały chorągiewkami – jak w roku 1914 – postępy docierających do tej rzeki wojsk niemieckich, czekając kiedy „wkroczymy” do Paryża. Dawno już osłabł ówczesny entuzjazm, społeczeństwo było zmęczone, podobnie jak masy żołnierskie i wyczekiwało końca wojny, choć zdawało sobie sprawę, że nie będzie on dla Niemiec tak tryumfalny, jak to mogło zdawać się jeszcze na początku roku, po pokojach wymuszonych na Rosji i Rumunii. Podobne refleksje snuli politycy pokroju Waltera Rathenaua, którego głośny artykuł Sicherungen2 Edyta zalecała Ernie jako lekturę.

Ten żydowskiego pochodzenia prawnik, ekonomista i filozof, współtwórca potęgi koncernu AEG, jako jeden z jego dyrektorów i udziałowców, na czas wojny pełnomocnik rządu i armii do spraw ekonomiki wojennej i z racji tej funkcji współpracownik Hindenburga i Ludenforffa, dał im wtedy właśnie – w lipcu 1918 roku – jednoznacznie do zrozumienia, że po przystąpieniu Stanów Zjednoczonych do wojny przewaga materiałowa aliantów jest tak wielka, że Niemcy nie mają szans na jej zwycięskie zakończenie. Ten subtelny intelektualista i mecenas sztuki, potrafiący przy nawale zajęć znaleźć czas na odwiedzanie teatrów i pisanie recenzji teatralnych, zdawał sobie sprawę – jak może nikt inny z ówczesnego establishmentu – że w obliczu nadchodzącej klęski Niemcy potrzebują odnowy nie tylko gospodarczej, ale politycznej, przezwyciężenia narastających w takich sytuacjach kryzysów społecznych, złagodzenia bipolarnego układu partyjnego poprzez wzmocnienie w niemieckim liberalizmie nurtu demokratyczno-lewicowego kosztem narodowo-liberalnego i stworzenia w ten sposób „trzeciej siły” zdolnej stać się w miarę równorzędnym partnerem partii socjaldemokratycznej.

W okresie poprzedzającym wybuch wojny obydwa nurty traciły na znaczeniu. Podczas gdy jeszcze w latach osiemdziesiątych XIX wieku zdobywały w wyborach do Reichstagu po blisko 20 proc. głosów każda, to latach 1907 i 1912 już niewiele ponad 10 proc., co dotyczyło zwłaszcza rozbitego  na dwie odrębne partie nurtu demokratyczno-lewicowego. Rathenau chciał ten stan rzeczy zmienić, zwłaszcza w obliczu wyzwań, przed jakimi państwo i społeczeństwo stanęły w rezultacie klęski militarnej, takich jak utrata kolonii i straty terytorialne na wschodzie i zachodzie kraju, groźba płacenia reparacji, częściowa demilitaryzacja, jednostronne obarczanie państwa winą za wybuch wojny, a armii – za zbrodnie wojenne. Wraz z popularnym przed wojną, także i środowiskach robotniczych pastorem Fryderykiem Naumanem, postulującym w swej książce Demokracja i cesarstwo3 ideę – jak byśmy ją dziś określili – „państwa opiekuńczego”, dążył do skupienia wszystkich sił liberalnych w Demoratischer Volksbund. Jego cele Rathenau i Naumann przedstawili 16 listopada w Berlinie na zebraniu, na którym obok nich przemawiali teolog Ernst Troeltsch, twórca słynnych Idei roku 1914, którymi na początku wojny entuzjazmowała się Edyta Stein, oraz przewodniczący chrześcijańskich związków zawodowych Adam Stegerwald4.

Ich inicjatywa zbiegła się z podobną, Teodora Wolffa, redaktora naczelnego liberalnego Berliner Tagesblatt, który w tym samym dniu wystąpił z odezwą nowej liberalnej partii Deutsche Demokratische Partei (Niemiecka Partia Demokratyczna, dalej w skrócie – NPD) podpisaną m.in. przez ludzi w przyszłości o tak różnych losach, jak Otto Nuschke i Hjalmar Schacht. Ani Volksbundowi, ani Deutscher Demokratischer Partei nie udało się – mimo wielu prób – pozyskać w pogoni za wielkimi nazwiskami Alberta Einsteina5, „demokratom” natomiast udało się pozyskać Maxa Webera, który jednak półtora roku później zmarł. Po pewnych wahaniach wstąpił do nich także i Rathenau, a przede wszystkim desygnowany wkrótce na przewodniczącego Naumann (zmarł jeszcze wcześniej od Webera, bo już w lecie 1919 roku) oraz posłowie liberalno-demokratycznej frakcji rozwiązanego w listopadzie 1918 roku Reichstagu i kilku posłów frakcji narodowo-liberalnej6. Większość jednak, pod przewodnictwem Gustawa Stresemanna odtworzyła swoją dawną formację, co spowodowało, że liberalizm niemiecki pozostawał nadal rozbity, walcząc o tę samą klientelę wyborczą, co w przyszłości NPD odczuje boleśnie m.in. na Dolnym Śląsku i we Wrocławiu, gdzie obie partie liberalne zdobędą mnie więcej równe ilości głosów i procentów: Stresemann – 137,6 tys. i 15,3 proc.; Demokraci – 139,2 tys. i 15,5 proc.7
We Wrocławiu zebranie założycielskie Partii Demokratycznej odbyło się 12 grudnia, trzy tygodnie po zjeździe założycielskim partii w Berlinie, a do jej prezydium we Wrocławiu weszła m.in. Fräulein Dr. Stein8. Do partii zapisały się też matka i siostra Erna, a po powrocie z Rosji – choć z wahaniami – także jej narzeczony Hans Biberstein. „W Niemczech zastał dwie partie polityczne: republikańską i cesarską […] nie rozumiał, dlaczego nikt nie chce przynależeć do tej ostatniej”. Musiał jednak pójść w ślady narzeczonej i przyszłej teściowej, „gdyż opowiadając się za prawicą, nie mógł jako Żyd liczyć na żadne sympatie”9. Wahania mogła mieć także i Edyta, która zdążyła w trakcie studiów przejść zastanawiającą ewolucję poglądów politycznych. „W domu – wspomina – czytano tylko liberalne gazety, co miało przeciwważyć oficjalny hurra-patriotyzm serwowany w szkole10. I padają słynne, cytowane wielokrotnie zdania, „uwalniałam się od idei liberalnych, w których wzrosłam i doszłam do pozytywnego poglądu na państwo, bliskiego konserwatywnemu, choć ciągle trzymałam się z dala od szczególnego piętna konserwatyzmu pruskiego”. Czuła „wdzięczność dla państwa”, dającego – także i Żydom – „akademickie prawo obywatelstwa, zapewniające […] wolny dostęp do nauk humanistycznych”, a także przywileje, jakie dawała studencka legitymacja. Doceniała „pełną miłości troskę państwa nad swymi wyróżnionymi dziećmi”, co budziło w niej chęć „odwdzięczenia się później narodowi i państwu przez (swoją) pracę zawodową”11; dodajmy – ofiarną służbą, gdy państwo to znajdzie się w stanie wojny. Edyta i wiele jej żydowskich koleżanek zgłoszą się na pielęgniarki, czy nawet wyrażą gotowość pracy w przemyśle wojennym, a żydowscy studenci i akademicy wstąpią ochotniczo do armii, co społeczeństwo niemieckie zdawało się oceniać jako ukoronowanie procesu asymilacji, otwierającej – według Stefana Zweiga – „złoty wiek bezpieczeństwa” Żydów w Niemczech12. W początkach wojny w owym „złotym wieku” doszło nawet do przyśpieszonego przyznawania obywatelstwa niemieckiego tym wszystkim młodym Żydom z Rosji i pozostającej pod jej panowaniem części Polski, którzy zgłaszali się ochotniczo do armii13.

Ale ów „złoty wiek” miał jednak swoje cienie i granice, i to nim jeszcze ofiara krwi żydowskich żołnierzy i oficerów poszła w niepamięć, zastąpiona oskarżaniem „Żydów i marksistów” winą za klęskę Niemiec, osławioną Dolchstoßlegende, na którą uskarżać się będzie Hans Biberstein. A był przecież jednym z tych Żydów, który podobnie jak jego narzeczona i Edyta, korzystał dobrodziejstw „złotego wieku”. Chronił on Niemcy od nadmiernego napływu Żydów ze „wschodu” i to nie tylko poprzez bismarckowskie „rugi” z lat osiemdziesiątych, ale także trudności stawiane osobom pragnącym naturalizować się w Rzeszy, nawet gdy spełniały one wszystkie wymagane kryteria; i nawet – a może przede wszystkim – tam, gdzie naturalizacja, jak to miało miejsce we Wrocławiu, zależała od współziomków, tzn. od miejscowych (niemieckich) Żydów. Współrządzili oni miastem dzięki trójklasowemu pruskiemu prawu wyborczemu, dającemu ich przedstawicielom – choć stanowili tylko 6-7 proc. mieszkańców – możliwość desygnowania 30-40 proc. elektorów, a wraz z tym obsadzenia ponad 30 proc. miejsc w Radzie Miejskiej. Stanowili oni bowiem najbogatszą grupę obywateli z przeciętnym dochodem rocznym 5,2 tys. marek na głowę, podczas gdy u protestantów sięgał on tylko 1,5 tys., a u katolików – niewiele ponad jeden tysiąc14. U bogatszych Żydów daje się zauważyć dążenie do zapewnienia swym dzieciom wyższego wykształcenia, przejście od Wirtschaftsbügertum do Bildungsbürgertum, co – transponując te terminy w znacznym uproszczeniu na pojęcia używane w Polsce – oznacza przejście od burżuazji do inteligencji. Synowie zamożnych Żydów, jak podkreślała Hannah Arendt, „porzucili zawody swoich ojców na rzecz wolnych zawodów lub czysto intelektualnych poszukiwań, na co nie mogli sobie pozwolić kilka pokoleń wcześniej” i w rezultacie w Niemczech i Austrii „w fantastycznym tempie powstała żydowska inteligencja”15.

Dotyczyło to także i rodziny Steinów: gdy wdowa Augusta postawiła mężowski handel drewnem na nogi (zostawmy sobie na inną okazję ekskurs o źródłach sukcesu tej businesswoman), umożliwi dwojgu najmłodszych dzieci – Ernie i Edycie – ukończenie elitarnego gimnazjum (Viktoriaschule) i podjęcie studiów wyższych. Dodajmy, że w tym i w trzech pozostałych – uchodzących za elitarne – gimnazjach wrocławskich dzieci z rodzin żydowskich stanowiły w latach osiemdziesiątych dziewiętnastego wieku od 35 proc. do 45 proc. uczennic i uczniów. Odsetek ten obniży się dopiero w pierwszych latach XX wieku16. Na ile młodzieży żydowskiej szanse zdobycia wyższego wykształcenia umożliwiało bogactwo rodziców, na ile dążenie do podniesienia rangi społecznej i przeciwstawienia się antysemickim stereotypom, na ile wreszcie – tradycje zakorzenionego w mozaizmie „intelektualizmu”, trudno jednoznacznie stwierdzić, podobnie jak trudno stwierdzić, które z tych czynników wchodziły w grę w wypadku Edyty; obok innego jeszcze – jej ambicji przodowania i błyszczenia w środowiskach, w których przyszło jej żyć i działać. „Nie byłam przyzwyczajona, aby mnie ktoś ganił. W domu nikt nie śmiał mi się sprzeciwić. Moje koleżanki darzyły mnie miłością i podziwem”17, a w tradycji rodzinnej uchodziła za osobę „źle znoszącą niepowodzenia”18. Cechy, które moim zdaniem zaważą na jej ocenie własnej działalności politycznej. Pokora przyjdzie dopiero z konwersją ku katolicyzmowi.

Studia zaczęła Edyta we Wrocławiu, ale dopiero w Getyndze, dzięki doc. Adolfowi Reinachowi (poległ w listopadzie 1917 roku we Flandrii) „zabłysną” jej niewątpliwe talenty filozoficzne; dała też o sobie znać jej „łatwość pojmowania i niezwykła zdolność wnikania w drugich”, ich „natychmiastowego rozumienia”, ale również jej „dawna miłość do historii”, której we Wrocławiu o mało co nie wybrała za główny przedmiot studiów. Historia bowiem jako nauka „łączyła się” u Edyty, „najściślej z namiętnym pragnieniem udziału w politycznych wypadkach teraźniejszości jako historii, która się tworzy”19. Zapamiętajmy to jej wyzwanie: czy swojego zaangażowania w NPD nie traktowała jako swego rodzaju laboratorium doświadczeń społeczno-politycznych, a więc – nie bardzo serio? Poważnie natomiast traktowała swój stosunek do państwa pruskiego, i tego dawnego Fryderyków i Bismarcka, i tego współczesnego, za którego poddaną się uważała. We Wrocławiu uczęszczała m.in. na wykłady historii Niemiec lat 1763-1806 – krytycznego wobec jej głównego bohatera, Fryderyka Wielkiego – młodego, „ostrego i ciętego”, jak go charakteryzowała Edyta, trzydziestopięcioletniego doc. Johannesa Ziekurscha (1876-1945), o „przekonaniach narodowo-liberalnych”, formacji dumnej z „nowego państwa niemieckiego, w którym się wychowa[ła]”, dalekiej jednak od „ślepego ubóstwiania domu panującego i ciasnoty pruskiego punktu widzenia”20; historyka obalającego tzw. fryderycjańską legendę pruskiej historiografii w jej szczególnie czułych punktach: polityki tego władcy wobec śląskiego mieszczaństwa i śląskich chłopów – w pracach, które do dziś nie straciły naukowej wartości21.

Czy do owej formacji narodowo-liberalnej, dumnej z współczesnych jej Prus, ale krytycznych wobec ich przeszłości należy także zaliczyć Edytę, której szczególną satysfakcję sprawić musiało znalezienie się razem z Ziekurschem, jej byłym profesorem we wspomnianym już pięćdziesięcioosobowym prezydium NPD we Wrocławiu22? Czy wtedy, tzn. pod koniec 1918 roku zmieniła swoje stanowisko wobec Prus i państwa pruskiego? Czy zwątpienie posiał już w Getyndze inny wybitny historyk, anglofil i prusofob Max Lehman, u którego Edyta „zabłysła” referatem o programach partii niemieckich w parlamencie 1849 roku, który Lehmann gotów był przyjąć jako jej pracę dyplomową? Lehmanna otaczał nimb ucznia Rankego, którego pamięć i dorobek Edyta uwielbiała; „byłam dumna”, że przez Lehmanna „staję się duchową wnuczką Rannego. Budził jednak jej sprzeciw swoim antypruskim nastawieniem. „Ponieważ każda jednostronność pobudzała mnie zawsze do oddawania sprawiedliwości stronie przeciwnej, dlatego tutaj […] uświadomiłam sobie istotę pruskości i umocniłam w moim prusycyźmie”23.

Czy oznaczało to, że z pozycji narodowo-liberalnych Edyta przeszła na konserwatywne? Moim zdaniem tak. Świadczyć o tym może jej stosunek do państwa prusko-niemieckiego w latach wojny: pochwała koncepcji Mitteleuropy (oczywiście w jej ujęciu integracyjno-ekonomicznym Bethmanna, Hollwega i Rathenaua, którego artykuły na ten temat prawdopodobnie czytała, a nie – ekspansywno-aneksyjnym Heinricha Claßa i „Wszechniemców” z położeniem nacisku na przyszły rozwój niemieckiego osadnictwa na wschodzie24) i mieszczącego się w niej aktu z 5 listopada 1916 roku, powitanego przez Edytę jako istotny krok w rozwiązaniu sprawy polskiej, nadzieja na powojenne reformy, dzięki którym „moje drogie Prusy staną się bardziej niemieckie, a zarazem […] bardziej środkowoeuropejskie”, zachwyt nad pruskim państwem i jego „samoświadomym narodem, który dyscyplinuje swoje funkcje”, a przede wszystkim zaufanie do niemieckiego rządu „którzy w skupieniu i z pokorą stara się dociec, ku czemu zmierza bieg zdarzeń na świecie”, połączone z antyamerykańską filipiką na notę Wilsona z grudnia 1916 roku25. Niechęć do demokracji amerykańskiej rozciągnie na inne demokracje zachodnie, może poza angielską, co znajdzie wyraz w jej powojennej rozprawie o państwie (1922)26, nawiązującej do wzorów państwa autorytarnego, w którym „funkcją poddanych (Untertanen) – nie ‘obywateli’ – jako takich jest jedynie uznawać rząd i być posłusznym jego rozkazom”, rządu zaś „jako centralnego organu, w którym koncentruje się państwowotwórcza wola” – „kierować działaniami całości (des Ganzen27), stwarzać impulsy dla tych działań, ewentualnie wydawać zarządzenia wykonawcze”28.

Czy załamanie państwowości prusko-niemieckiej w listopadzie 1918 roku było tym czynnikiem, który podważył zaufanie, jakim Edyta tę państwowość darzyła, „przekonał [ją], że stary system się przeżył”29, skłonił do zasadniczej zmiany postawy politycznej i związania się z partią reprezentującą obcy je mentalności nurt liberalno-demokratyczny? Przejawem, jak chce Hanna Barbara Gerl-Falkovitz, jej „zagubienia wobec wojny światowej i klęski Niemiec”? „Pragnienia doprowadzenia kobiet do wyborów oraz zwycięstwa z plebiscycie na Górnym Śląsku30?”. Ostatni argument należałoby uściślić: w grudniu 1918 roku obawiano się wprawdzie (także w rodzinie Edyty) utraty Górnego Śląska, NDP wzorem innych partii niemieckich zwoływała w tej sprawie wiece i mobilizowała młodzież do walki31, ale decyzja o plebiscycie zapadnie dopiero w czerwcu 1919 roku w Wersalu. Wiele natomiast mówiono o prawie wyborczym kobiet, ulubionym temacie rozmów i działalności Edyty już w czasie studiów we Wrocławiu32, zapomnianym jednak w Getyndze i Freiburgu – może dlatego, że zdawała się stać przed nią otworem kariera naukowa u boku Husserla? Jednak stosunki z Mistrzem, „z zasady”, jak pisała do Ingardena już w początkach 1917, niechętnemu habilitacji kobiet33, nie ułożyły się najlepiej; dwa lata później „odrzuci a limine jej przeprowadzenie”34. Czy do Wrocławia jesienią 1918 roku – i to na łeb i szyję – pojedzie dlatego tylko, że – jak sugerowała w liście do Ingardena – bała się wybuchu rewolucji? A także „dla spokoju […] matki, której „w tych niespokojnych czasach niemiła była świadomość, że przeżywam tak daleko od najbliższych?”35. A może dość miała dusznej atmosfery w domu Husserlów, gdzie traktowano ją ni to jako naukową sekretarkę Mistrza, ni to jako pielęgniarkę, ni to jako służącą? Dwunastego listopada jest już w drodze na Śląsk, dwa tygodnie później wstępuje do NPD36. Czy po zawodzie osobistym, a raczej miłosnym, ze strony Ingardena (por. jedyny z jej zachowanych listów z inwokacją Liebling37i wspomnianym już naukowym ze strony Husserla38, rzucenie się w wir polityki nie wydawało się tej intelektualnie aktywnej, ale emocjonalnie przewrażliwionej kobiecie najlepszym wyjściem z sytuacji?
A może widziała w NPD, podobnie jak jej przyszły szwagier, ochronę przed pojawiającymi się także i w Niemczech przejawami antysemityzmu? Ta partia antysemicką na pewno być nie chciała – z osobowościami, jak Wolff, Rathenau, i były bankier Bismarcka Bleichröder, z 8 względnie 10 Żydami w pięćdziesięcioosobowym prezydium we Wrocławiu, proporcji lepiej odpowiadającej ich roli w życiu miasta niż ich nadprezentacja w Radzie Miejskiej (por. wyżej). Edytę, angażującą się w walkę o prawa wyborcze kobiet i ich udział w życiu politycznym cieszyć musiała obecność w prezydium 6 kobiet, wśród nich znanej ze swej działalności społecznej Pauli Ollendorf (1860-1938), wiceprzewodniczącej wrocławskiego oddziału Żydowskiego Związku Kobiet, zarazem pierwszej kobiety wybranej we Wrocławiu do Rady Miejskiej, żony zmarłego w roku 1911 prawnika Izydora Ollendorfa, lidera frakcji liberalnej w tejże Radzie, bojownika o pełne równouprawnienie Żydów – nauczycieli i uczniów – w szkolnictwie39. Cieszyć musiało również jednoznaczne stanowisko partii w sprawie praw wyborczych kobiet, do czego m.in. sama się przyczyniła w swej agitacji wyborczej, mniej – wyniki samych wyborów do Zgromadzenia Narodowego z 19 stycznia 1919 roku, w których na Dolnym Śląsku partia znalazła się poniżej średniej krajowej (15,5 proc. i 18,6 proc.), a we Wrocławiu wypadła prawdopodobnie jeszcze gorzej40. Poza Wrocławiem mogły niepokoić przejawy antysemityzmu w samej partii, jak odrzucenie kandydatury Rathenaua na posła NPD z Rejencji Legnickiej41 czy odrzucenie propozycji wprowadzenia do władz partii, dla skuteczniejszego zwalczania antysemityzmu, przedstawiciela Centralnego Związku Niemieckich Żydów42, którego członków znajdziemy w różnych regionalnych prezydiach czy innych gremiach NPD, i to nie tylko na Śląsku.

Szczegółów o działalności partii w tej prowincji, także Edyty Stein, nie znajdziemy w żadnej z jej biografii. Gerl-Falkowitz wspomina tylko, że w działalność tę Edyta „investierte zeitweise viel Arbeit”43Andreas Uwe Müller i Maria Amata Neyer poświęcają jej jedną stronę44, ograniczając się do relacji samej Edyty w listach do Ingardena i reprodukcji odezwy wyborczej demokratów do kobiet, nie pochodzącej jednak ze Śląska i chyba nie autorstwa Edyty Stein. Z kolei niemiecka wydawczyni listów, wspomniana już Maria A. Neyer sugeruje wycofanie się Edyty z czynnej działalności politycznej po styczniowych wyborach do Zgromadzenia Narodowego. Ale przecież obietnicy tej nie spełniła i w liście do Ingardena z 16 września 1919 roku wyraźnie stwierdza, że „działalność polityczna pochłonęła bez reszty kilka dobrych miesięcy mojego życia”45. Jeżeli podjęła ją pod koniec listopada 1918 roku (list do Ingardena z 30 XI, wybór do prezydium NPD we Wrocławiu 12 XII), a z przeprowadzonej w Wrocławiu kwerendy lokalnej prasy46 wynika, że trwała ona co najmniej do maja lub lipca 1919 roku, to stwierdzenie Edyty o „pochłonięciu […] kilku miesięcy jej życia” wydaje się odpowiadać prawdzie. Dlaczego jednak działalności tej nie przerwała mimo „obrzydzenia”, jakie w niej budziła i „braku stosownych narzędzi (psychicznych?): odpornego sumienia i gruboskórności”? Czy działalność ta polegała tylko na uczestniczeniu w „wielkich zebraniach” i wygłaszaniu na „na prowincji” odczytów?47. A może były to tylko dąsy Fräulein Doktor, której – do czego nie była przyzwyczajona – nie wszystko układało się po jej myśli? Przecież na studiach we Wrocławiu angażowała się w pracę społeczną; Müller i Neyer wyliczają co najmniej pięć różnego rodzaju stowarzyszeń i organizacji, w pracach których aktywnie uczestniczyła48, z których dla Edyty najważniejsze wydawały się być pozostające w kręgu oddziaływania jednego z jej profesorów, psychologa Williama Sterna, wrocławska „Grupa Pedagogiczna” i „Związek na Rzecz Reform Szkolnictwa”49 oraz „Pruski Związek dla Prawa Głosu Kobiet”, sprawy dla niej tak ważnej, że nie wahała się współpracować tu z socjalistkami, za którymi nigdy – ani przed tym, ani po tym – nie przepadała50. W partii liczyła na możliwość działania wśród młodzieży i wśród kobiet – w środowiskach, które interesowały ją już przed wojną. W jakim stopniu oczekiwania te zostały spełnione?

Do Ingardena o swoim zaangażowaniu politycznym – wstąpieniu do NPD i propozycji wejścia do zarządu – pisze po raz pierwszy 30 listopada, 10 dni później – z nieukrywanym entuzjazmem – o „zebraniu młodzieży demokratycznej, którą chcielibyśmy zrzeszyć w naszej partii”, a także o jej sekretarzu, „głównym sprzymierzeńcu” Edyty, „młodym profesorze pełnym energii i temperamentu”, zdolnym „porwać tłum”51. Wobec zaginięcia akt wrocławskiej NPD, zdani jesteśmy w analizie jej działalności na mniej lub bardziej  lakonicznie wzmianki prasowe. Nie udało się ustalić nazwiska jej sekretarza, nie wiemy czy doszło do skutku zapowiadane na wieczór 10 grudnia zebranie jej „młodzieżówki”. Dowodnie ukonstytuowała się ona dwa miesiąc później przy udziale Edyty w szesnastoosobowym zarządzie52, czego nie mogła – pamiętając jej oczekiwania z grudnia – uważać za swój sukces.

Było nim natomiast powierzenie jej – wspólnie z nauczycielem Bultmannem i pastorem Gottschickiem – kierownictwa młodzieżowej grupy samokształceniowej, poświęconej problematyce religioznawczej i filozoficznej. Grup takich powstało pięć, pozostałe dotyczyły polityki zagranicznej, oświaty ludowej, polityki gospodarczej i społecznej oraz „wychowania obywatelskiego”; korelowały z nimi dwie tzw. Rednerschulen, poświecone umiejętności przemawiania i dyskutowania. Samokształceniowy program demokratycznej młodzieży rozpoczęto realizować w marcu z zebraniami cotygodniowymi. Nie wiemy, w jakim stopniu zaangażowała się w nim Edyta, ani jak działały poszczególne grupy, z których – jak wolno sądzić – największe zainteresowanie budziła grupa poświęcona polityce zagranicznej, „przyczynami załamania się Niemiec” interesowała się bowiem – jak całe społeczeństwo niemieckie – cała NPD53.

Łączenie filozofii z religią znamionowało nowe zainteresowania i przekonania Edyty. Dawała im wyraz także w swoich wystąpieniach przedwyborczych, podkreślając rolę „religii jako podstawy nowej państwowości”54. Do podobnych tez nawiąże także dwa lata później w rozprawie o państwie, z jej ustępem końcowym Staat und Religion, gdzie m.in. czytamy: „Każdy człowiek podlega w pierwszym rzędzie i przede wszystkim Władcy najwyższemu, czego nie jest w stanie zmienić żadne ziemskie panowanie”, a w myśl zasady „oddajcie cesarzowi, co cesarskie”, interpretuje „instytucję państwa i należnego mu posłuszeństwa jako zgodne w wolą Boga, a co najmniej przez Boga tolerowane”55. Na tej płaszczyźnie rozpatrywać trzeba stosunek NPD do Kościoła, która to partia starała się odżegnywać od tradycji liberalnych demokratów sprzed roku 1914, niechętnych czy wręcz wrogich religii i Kościołowi, co nowej partii wypominano na zebraniach przedwyborczych, jak 6 stycznia we Wrocławiu. Zarzucono NPD nierzetelność, brak opowiedzenia się po stronie Kościoła od początku jej istnienia. Referentką z ramienia partii była wówczas Edyta Stein, deklarująca m.in. pełną tolerancję „dla wykonywania praktyk religijnych”, krytykująca zależność Kościoła od państwa, od której należałoby go uwolnić56.

Partia opowiedziała się także pozytywnie o nauczaniu religii w szkole, przed rokiem 1914 jedną jeszcze kością niezgody między poszczególnymi kierunkami niemieckiego liberalizmu. „Pozbawienie młodzieży nauki religii – czytamy w jednej z odezw przedwyborczych NPD we Wrocławiu – na rzecz bezbarwnego nauczania moralności oznaczałoby gwałt na duszy i umyśle dziecka. Stąd Niemiecka Partia Demokratyczna żąda pozostawienia w szkole nauki religii”, jednakże bez dotychczasowego nadzoru władz duchownych nad tą nauką. „Wraz z przeważającą większością narodu niemieckiego” partia opowiadała się za „ożywieniem i pogłębieniem” uczuć religijnych, od państwa zaś wymagała nie tylko prawnego uznania wspólnot religijnych, ale także dofinansowywania niektórych z nich. Biorąc pod uwagę orientację Edyty w tych sprawach, wykazaną choćby w wystąpieniu z 6 stycznia, jej kierowanie sekcją religijno-filozoficzną w „młodzieżówce” NPD, wszechstronność jej studiów, a przede wszystkim jej potencjału intelektualnego, trudno nie widzieć w Edycie autorki wzgl. współautorki odezwy Państwo, Kościół, Szkoła, i to ze znacznie większą dozą prawdopodobieństwa, niż przypisywanej jej przez Müllera i Neyer odezwy Demokracja i kobiety57.

Wprawdzie i Edyta występowała i wypowiadała się niejednokrotnie w tej sprawie, a „doprowadzenie kobiet do wyborów” miało być wg Gerl-Falkovitz jednym z motywów jej wstąpienia do NPD58, ale miała na tym polu wiele rywalek i to zarówno we Wrocławiu, jak i na samych szczytach hierarchii partyjnej. Z odczytem Wkroczenie kobiet do polityki występowała – prawdopodobnie tak samo jak Edyta, we Wrocławiu i na prowincji – wspomniana tu już Paula Ollendorf, a 12 stycznia z odczytem Kobieta w nowych Niemczech zjechała do Wrocławia Margareta Bernhard, dr praw i członek ścisłego kierownictwa (des geschäftsführenden Vorstandes) NPD z Berlina59, i jeśli miałbym szukać autora(ki) reprodukowanej przez Müllera i Neyer odezwy, wskazałbym na nią i inne działaczki z ogólnoniemieckich gremiów NPD; ulotek skierowanych bezpośrednio do kobiet wydano przed wyborami w całej Rzeszy 33 w nakładzie blisko 5 milionów egzemplarzy, podczas gdy ulotek o problematyce ogólnej tylko 30, co prawda w blisko dwa razy większym nakładzie60.

Sprawozdawca „Breslauer Zeitung” streścił w miarę dokładnie wspomniany już odczyt Edyty61, który prawdopodobnie wygłaszała i w niektórych dzielnicach Wrocławia i – jak pisała do Ingardena – „na prowincji”62, zapewne dla różnych audytoriów (10 stycznia dla kobiecego) i w różnych wersjach, sprowadzających się w zasadzie do odpowiedzi na pytanie, „Dla czego kobiety winny wstępować do Niemieckiej Partii Demokratycznej?” i wraz z nią walczyć o swe polityczne równouprawnienie. Przy okazji jednak – zbliżał się przecież dzień wyborów do Zgromadzenia Narodowego – wskazywała jednak na inne punkty programu partii, nie wyłączając wilsonowskiej idei Ligi Narodów, od której jeszcze przed rokiem osobiście zdecydowanie się dystansowała63. Widziała w NPD przysłowiową „trzecią siłę”, zdolną wraz z socjaldemokratami i narodowymi liberałami Stresemanna przezwyciężyć rozbicie społeczeństwa na poszczególne „stany” czy wspólnoty wyznaniowe. Wypowiadała się także przeciwko „nadmiernym” postulatom płacowym robotników i nacjonalizacji przemysłu, nie wykraczając jednak w tych obcych jej w zasadzie sprawach poza program partii. Inni przedwyborczy prelegenci NPD z akademickim wykształceniem wypowiadali się w tych sprawach bardziej kompetentnie, szerszy był także wachlarz poruszanych przez nich zagadnień64. W wypadku Edyty – w każdym razie w świetle relacji z zebrania z 6 stycznia – bardziej osobiście i przekonująco brzmiały jej, wspomniane już, wypowiedzi na temat państwa i Kościoła. Bardziej też zainteresowały sprawozdawcę lokalnej gazety niż tytułowy temat jej odczytu – NPD i polityczne zaangażowanie kobiet.

Sam problem interesował jednak partie, poświęcono mu jeden z niepodpisanych artykułów pierwszego numeru „Der Volksstaat” – wrocławskiego dwu- a następnie tygodnika NPD. W jego numerze drugim polemizowano z przekazaną do Zgromadzenia Narodowego rezolucją żon berlińskich oficerów, protestujących przeciwko przyznaniu kobietom prawa wyborczego65. Ale pierwszą nieanonimową wypowiedzią wrocławskich działaczek NPD na te tematy był artykuł Edyty Stein „W sprawie polityzacji kobiet”, opublikowany w 4 numerze tygodnika66. Był to zarazem jej pierwszy artykuł w ogóle (dotąd napisała i opublikowała „tylko” pracę doktorską), a także pierwszy poświęcony politycznej i społecznej sytuacji kobiet  i ich miejscu w społeczeństwie, jakich – zwłaszcza na przełomie lat dwudziestych-trzydziestych XX wieku – napisać miała jeszcze wiele67.

Wspominając „nawał politycznej pracy” i „rosnących z dnia na dzień  zadań” charakterystycznych dla okresu przedwyborczego, próbuje Edyt sięgać w przyszłość, pytać „co jeszcze mamy do zrobienia” – oczywiście w dziedzinie polityki. Pyta jako kobieta z partii, której – w jej własnym regionie – nie udało się wprowadzić kobiet do parlamentu, a jej członkinie w radach miejskich również należą do wyjątków. Wynika to głównie z braku odpowiednich kandydatek. „Typ kobiety politycznej (Typus der politischen Frau) musi się dopiero ukształtować”, podobnie jak model kobiety – przywódcy politycznego. Tym zaś, które do takiej roli chciałyby pretendować, brak jest politycznego doświadczenia i wiedzy. „W okresie przejściowym, w jakim się teraz znajdujemy, zmuszeni jesteśmy zdać się na kobiety politycznie uzdolnione, gotowe zrezygnować na rzecz polityki (tzn. działalności politycznej) ze swych dotychczasowych zawodów”. A dalej, nawiązując do swojej działalności w „młodzieżówce” NPD z jej grupami samokształceniowymi i „szkołami mówców”68, nawołuje jej członków do zdobywała „gruntownego wykształcenia politycznego”, a następnie jego „pogłębienia”, kierownictwo partii zaś do szukania „talentów” w tej dziedzinie.

Niestety, skarży się dalej Edyta – a będzie z jej strony do skarga pro domo sua, bo skierowana do „córek z dobrych rodzin (höhere Töchter)”, za jaką, mimo wszystko, się uważała – „nie znajdziemy tu przywódczyń, jakich potrzebujemy, w każdym razie wśród tych z nich, które dotąd w swym życiu niczym poważnym się nie zajmowały”. I apel zwrócony do nich właśnie, aby politykę uczyniły przedmiotem swych studiów (dodajmy, jak w pewnym stopniu uczyniła to sama Edyta) i „swoim zawodem”69. Nie wiem, czy dotarły do niej już wówczas echa wykładu „Polityka jako zawód” (Politik als Beruf), wygłoszonego 21 stycznia 1919 roku w Monachium przez Maxa Webera70, uczonego cieszącego się w NPD niekłamanym autorytetem, odnieść można bowiem wrażenie, że jego wstępna definicja polityki jako „kierowania albo wywierania wpływu na kierowanie związkiem politycznym, a więc […] państwem”71 inspirowała z jakimś stopniu zakończenie artykułu Edyty. Polityczne wykształcenie winno, według Webera, służyć politykowi nie tylko „wzbogaceniu własnej osobowości”, ale także, i to przede wszystkim, przygotowaniu do „służby dla państwa”, tzn. do rządzenia, kiedy wraz „z awansem fachowo wyszkolonej klasy urzędniczej zaczęli pojawiać się […] politycy zajmujący się kierowaniem72”.

Trudno nie odnieść wrażenia, że parę miesięcy działalności Edyty w NPD nauczyło ją pragmatyzmu, z jakim odnosić się będzie także do sprawy wciągnięcia kobiet do życia politycznego, m.in. poprzez ukształtowanie „kadry” kobiet politycznie zaangażowanych, czy nawet traktujących politykę jako swój zawód.

W tym ujęciu kobiety sprawujące funkcje czy urzędy „polityczne” od odgrywających podobne rolę mężczyzn różnić się będą środowiskiem, w jakim przyjdzie im działać – tzn. kobiecym, a także, sprawami – „kobiecymi” – jakimi przyjdzie się im zajmować. Nie traktuje ona polityki jako zawodu „męskiego” i nie zastanawia się, co kobieta może wnieść do tego zawodu.

Takie refleksje przyjdą dopiero po roku 1922, po konwersji ku katolicyzmowi, który zwróci jej uwagę na różnice w duchowości kobiety i mężczyzny, „postawę duchową, która odpowiadać będzie naturalnemu zawodowi kobiety: posłuszeństwo, zaufanie w stosunku do mężczyzny i taki udział w jego życiu, który rozwijać będzie jego osobowość i sprzyjać realizacji zadań, jakie ma do spełnienia”73. Wychodząc z tych założeń podjęła Edyta swego rodzaju klasyfikację zawodów, z punktu widzenia ich zgodności z duchowością kobiety i jej miejsca w społeczeństwie; nie mieści się w nich zawód „polityka”, chyba że zamieścimy go „wśród nowoczesnych zawodów społecznych”, czy też Geisteswissenschaften74”. Oczywiście można taką klasyfikację uznać za naiwną, ale w jakimś stopniu oddawała ona postawy niektórych kręgów katolickich, a przede wszystkim samej Edyty.

Miała ona też względy praktyczne, przypadała bowiem na lata światowego kryzysu gospodarczego (1929-1933), kiedy coraz więcej kobiet podejmowało pracę zawodową, aby dla siebie i swoich rodzin znaleźć nowe źródła utrzymania. „Podczas gdy Kościół odnosił się wówczas do tego rodzaju perspektyw restrykcyjnie, katolickie organizacje i stowarzyszenia kobiece domagały się naukowego, a zarazem stojącego na gruncie Kościoła wyjaśnienia tych spraw, do czego właśnie Edyta Stein wydawała się być szczególnie predysponowana. Zarówno poprzez własną drogę zawodową, jak i – osiągniętą na gruncie fenomenologii – gruntowną wiedzę filozoficzną o osobie ludzkiej”. Trudno nie zgodzić się z autorką tych słów, która problematyce kobiecych zawodów i kobiecej pracy w dziele Edyty Stein poświęciła ostatnio kilkusetstronicową pracę, co zwalnia nas w zasadzie od bliższego zajmowania się tymi – marginesowymi dla jej działalności w latach 1918-1919 – sprawami75. Prowadząc od końca lat dwudziestych i w początkach trzydziestych na tym polu, a także wokół innych zagadnień kobiecych, ożywioną działalność publicystyczną i odczytową, starała się nie angażować bezpośrednio (jak na przełomie lat 1918 i 1919) w działalność polityczną. Reagowała jednak na pierwsze zwiastuny rasizmu i faszyzmu, a wręcz proroczo – na falę antysemityzmu, która rozlała się w Niemczech po dojściu Hitlera do władzy, o czym jeszcze będzie mowa76.

Trudno stwierdzić, czy udział akcji przedwyborczej, artykuł o polityzacji kobiet i działalność w młodzieżowej grupie samokształceniowej wyczerpywały działalność Edyty we wrocławskiej NPD. Prezydium partii we Wrocławiu musiało ją ocenić pozytywnie, nominując dr Stein na 4 miejscu (trudno ocenić, czy hierarchia miejsc miała tu jakieś znacznie) wśród 15 delegowanych w maju na pierwszy zjazd NPD w Berlinie, pozostałych 14 powołano z terenu rejencji77. Zjazd rozpoczął się 19 lipca, trwał do 22 tego miesiąca, jego przebieg zaś był szczegółowo omawiany w „Der Volksstaat”78, jednak bez podania listy delegatów ze Śląska, stąd nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy Edyta do Berlina przyjechała i czy uczestniczyła w obradach. Ze Ślązaków głos zabierał tylko przewodniczący partii z Wrocławia prof. Obst z kontrowersyjnym tezami o stosunkach między robotnikami i przedsiębiorcami79. Edyta, nawet gdyby brała udział w zjeździe (nigdzie o tym nie wspomina), nie miałaby pola do popisu, gdyż sprawy politycznego równouprawnienia i politycznej aktywności kobiet nie znalazły się na porządku dziennym; przeciwnie, podjęto uchwałę przeciwko tworzeniu spośród członkiń NPD odrębnych zespołów kobiecych (Frauenausschüße)80, a ranga partyjna Edyty była zbyt niska, aby być dopuszczoną do głosu w innych sprawach.

Jesienią nie znajdziemy Edyty w szeregach NPD, zajęta swoją dramatyczną walką o prawo jako kobieta, a może już wtedy jako Żydówka, do habilitacji81 („w Getyndze […] odrzucona […] Widoki na Kolonię jeszcze się […] nie rozwiały”82), tylko mimochodem wspomni Ingardenowi o „działalności politycznej, która pochłonęła bez reszty kilka dobrych miesięcy (jej) życia” i miała znaleźć „echo” w dwóch jej pracach83: cytowanej tu rozprawie o państwie i niecytowanej „Jednostka i wspólnota”, które pod wspólnym tytułem – jak wspominaliśmy – ukazały się w roku 192284. Była to działalność, którą byliśmy w stanie prześledzić prawie wyłącznie na podstawie relacji osób trzecich, w minimalnym stopniu – relacji samej Edyty; stąd trudno ocenić, które doświadczenia z owych „kilku miesięcy” znalazły odzwierciedlenie w jej pracach, które według dzisiejszych kryteriów zakwalifikowalibyśmy do filozofii i polityki. Choć zdaniem nie tylko moim w drugiej z nich nad filozofią i polityką dominuje analiza „niezamierzonego i nieogarnionego […] cierpienia pokonanego narodu”, tzn. niemieckiego, skazanego „na snucie gorzkich refleksji nad własną przeszłością”85.

Jak więc odpowiemy na postawione przez Marię Amatę Neyer OCD pytanie: „Co dokładnie skłoniło Edytę Stein do wycofania się z aktywnej działalności politycznej? […] Przez całe życie interesowała się wszakże w szczególny sposób rozwojem sytuacji politycznej i nie rozumiała, jak można nie doceniać roli polityki”86. Może niepowodzenia w rywalizacji wewnątrz wrocławskiej NPD, gdzie na zebraniach nowo powstałego Zespołu Kobiecego (Frauenausschuss) przewodniczyła wspomniana już Paula Ollendorf? Może Edyta poczuła się pominięta przez obsadzenie redakcji ukazującego się od sierpnia względnie września 1919 roku kobiecego dodatku „Der Volksstaat” – Die Frau im neuen Deutschland – przez inną osobę?87A może przerażał ją narastający we Wrocławiu antysemityzm, związany z demokratyzacją pruskiego prawa wyborczego – tzw. trójklasowe prawo wyborcze zostało zastąpione pięcioprzymiotnikowym, co pociągnęło spadek liczby głosów żydowskich, a wraz z tym i liberalnych, w Radzie Miejskiej z 30-40 proc. do 5 proc., z szykanowaniem w gimnazjach przez Komitety Rodzicielskie nauczycieli żydowskich i pojawieniem się w mieście radykalnie antysemickiej Niemieckiej Narodowej Partii Wolności (Deutschvölkische Freiheistpartei)88 czy też propagowanie – przed czym ostrzegała wrocławska NPD – antysemityzmu przez „Wszechniemców”89, zwłaszcza uwłaczającej pamięci żydowskich żołnierzy i oficerów Dolchstoßlegende (por. wyżej), i rosnącej pewności siebie zwolenników dyskryminacji Żydów90. Zaczynał się proces, który – według cytowanego tu już van Rahdena – uchodzący przed wojną za twierdzę lewicowego liberalizmu Wrocław przekształci w miasto z najwyższym w wyborach z lata 1932, bo sięgającym 43 proc. głosów, udziałem narodowych socjalistów, podczas gdy przemianowana w międzyczasie na Staatspartei NDP, była partia Edyty, zdobędzie tych głosów, podobnie jak w całych Niemczech, ledwie 1 proc., a popierający ją 12 lat wcześniej miejscowi Żydzi szukać będą oparcia w Socjaldemokracji91. I jeśli w udostępnionym przed kilku laty publicystom i historykom liście Edyty do Piusa XI z 20 kwietnia 1933 roku padają słowa o narastaniu w Niemczech fali „czynów urągających elementarnemu poczuciu sprawiedliwości i niezgodnych z naturą ludzką” czy o głoszeniu od lat przez przywódców narodowosocjalistycznych „nienawiści do Żydów”92, to miała niewątpliwie na myśli stosunki panujące m.in. w jej rodzinnym mieście.


  • 1 E. Stein, Autobiografi a w listach 1916-1942, przekł. I. Adamska, Kraków 2000, s. 43.
  • 2 Ukazał się l lipca w „Frankfurter Zeitung”; przedruk w: W. Rathenau, Zeitliches, Berlin 1918, s. 71-84.
  • 3 F. Naumann, Demokratie und Kaisertum. Ein Handbuch für innere Politik, Berlin 1900.
  • 4 C. Schölzel, W. Rathenau, Eine Biographie, Paderborn etc 2006, s. 263.
  • 5 19 listopada uznał się zmuszonym wydać specjalne oświadczenie, że żadnej z tych inicjatyw nie poparł; B. Scheideler, Albert Einstein in der Weimarer Republik. Demokratisches und elitäres Denken im Widerspruch, „Vierteljahreshefte für Zeitgeschichte” 3 (2005), s. 400.
  • 6 L. Albertin, Deutsche Demokratische/Partei Staatspartei [w:] Quellen zur Geschichte des Parlamentarismus und der politischen Parteien, t. 5: Liberalismus in der Weimarer Republik, Düsseldorf 1980, s. XI-XIV.
  • 7 M. Orzechowski, Wyniki wyborów do parlamentu Rzeszy, Sejmu pruskiego na Śląsku w latach 1919-1933, „Studia i Materiały z Dziejów Śląska” 7 (1966), s. 497.
  • 8 „Breslauer Zeitung” z 12 XII 1918; por. też jej list do Ingardena z 30 XI 1918; E. Stein, Autoportret z listów, cz. 3: Listy do Romana Ingardena, oprac. M. A. Neyer, przekł. M. Klentak-Zabłocka, A. Wajs, Kraków 2003, s. 165.
  • 9 E. Stein, Dzieje pewnej rodziny żydowskiej i inne zapiski autobiograficzne, oprac. M. A. Neyer, przekł. I. Adamska, Kraków 2005, s. 287.
  • 10 Tamże, s. 205-206.
  • 11 Tamże, s. 235.
  • 12 Cyt. wg H. Arendt, Korzenie totalitaryzmu, Warszawa 1989, t. 1, s. 45.
  • 13 T. van Rahden, Juden und andere Breslauer. Die Beziehungen zwischen Juden, Protestanten und Katholiken in einer deutschen Großstadt von 1860 bis 1925, Göttingen 2000, s. 287n.
  • 14 T. van Rahden, Juden und andere Breslauer…, dz. cyt., s. 88.
  • 15 H. Arendt, Korzenie totalitaryzmu, dz. cyt., s. 46.
  • 16 T. van Rahden, Juden und andere Breslauer…, dz. cyt., s. 179 i 181.
  • 17 E. Stein, Dzieje…, dz. cyt., s. 243.
  • 18 „Edith […] konnte Fehlschläge nicht vertragen” – cyt. wg S. M. Batzdorff, Edith Stein – meine Tante. Das jüdische Erbe einer katholischen Heiligen, Würzburg 2000, s. 103.
  • 19 E. Stein, Dzieje…, dz. cyt., s. 235.
  • 20 Tamże, s. 234 i 247,
  • 21 J. Ziekursch, Das Ergebnis der Friderizianischen Städteverwaltung und die Städteordnung Steins, Jena 1908; tenże, 100 Jahre schlesischer Agrargeschichte. Vom Hubertusburger Frieden bis zum Abschluß der Bauernbefreiung, Breslau 1915.
  • 22 „Breslauer Zeitung” z 12 XII 1918.
  • 23 E. Stein, Dzieje…, dz. cyt., s. 341-342.
  • 24 Por. F. Fischer, Krieg der Illusionen. Die deutsche Politik vom 1911-1924, Düsseldorf
  • 1978, zwłaszcza s. 650nn; tenże, Griff nach der Weltmacht. Die Kriegszielpolitik des kaiserlichen Deutschland 1914/18, Düsseldorf 1977, passim.
  • 25 E. Stein, Autoportret z listów…, dz. cyt., s. 46 i 59.
  • 26 E. Stein, Eine Untersuchung über den Staat, Halle 1924, jako nadbitka z wydawanego przez Husserla w Freiburgu „Jahrbuch für die Philosophie” 7 (1922), w którym ukazała się wspólnie z drugą rozprawą Individuum und Gemeinschaft pod wspólnym tytułem Beiträge zur philosophischen Begründung der Psychologie und der Geisteswissenschaften.
  • 27 Interpretacji tego pojęcia Edyta Stein dokonuje w innych częściach swojej pracy.
  • 28 E. Stein, Eine Untersuchung über den Staat, art. cyt., s. 88-89.
  • 29 E. Stein, Autoportret z listów…, dz. cyt., s. 165.
  • 30 W przedmowie do nowego wydania listów do Ingardena; E. Stein, Autoportret z listów…, dz. cyt., s. 30-31.
  • 31 Por. „Breslauer Zeitung” z 12 I 1919.
  • 32 E. Stein, Dzieje…, dz. cyt., s. 236.
  • 33 List z 20 II 1917; E. Stein, Autoportret z listów…, dz. cyt., s. 54.
  • 34 List z 16 IX 1919; tamże, s. 180.
  • 35 E. Stein, Dzieje…, dz. cyt., s. 286.
  • 36 E. Stein, Autoportret…, dz. cyt., s. 163 i 165.
  • 37 Tamże, s. 94-95, Edyta Stein do Ingardena 22 XII 1917.
  • 38 Por. moje uwagi w tej sprawie: W. Długoborski, Edyta Stein – próba portretu politycznego (w związku z listem do Piusa XI), „Pro Memoria” (wyd. PMA-B) 19 (2003), s. 8-9.
  • 39 M. Łagiewski, Wrocławscy Żydzi 1850-1944, Wrocław 1994, s. 10; T. van Rahden, Juden und andere Breslauer…, dz. cyt., s. 115n, 233n i 238.
  • 40 Liberalismus in der Weimarer Republik, dz. cyt., s. 820 i Orzechowski, Wyniki wyborów do parlamentu Rzeszy…, art. cyt., s. 497.
  • 41 C. Schölzel, W. Rathenau, Eine Biographie, dz. cyt., s. 265.
  • 42 Pełna nazwa tej organizacji brzmiała: „Centralverein Deutscher Staatsbürger Jüdischen Glaubens”; por. Liberalismus in der Weimarer Republik, dz. cyt., s. 23.
  • 43 H.-B. Gerl, Unerbittliches Licht. Edith Stein – Philosophie, Mystik, Leben, Mainz 1999, s. 194.
  • 44 A. U. Müller, M. A. Neyer, Edith Stein. Das Leben einer ungewöhnlichen Frau. Biographie, Düsseldorf 1998, s. 127-128.
  • 45 E. Stein, Autoportret z listów…, dz. cyt., s. 180.
  • 46 Wdzięczni jesteśmy za jej przeprowadzenie dr Krzysztofowi Popińskiemu z Akademii Ekonomicznej.
  • 47 Tak w liście Ingardena z 27 XII 1918; E. Stein, Autoportret z listów…, dz. cyt., s. 172-173.
  • 48 Tamże, s. 49-50.
  • 49 K. Popiński, Organizacje studentów Uniwersytetu Wrocławskiego w czasach studiów Edyty Stein [w:] R. Zajączkowska (wyd.), Edyta Stein patronka Europy. Materiały z sympozjum „VII Dni Edyty Stein”; Wrocław 12-16.09.2001, Wrocław 2002, s. 56-57.
  • 50 E. Stein, Dzieje…, dz. cyt., 236.
  • 51 E. Stein, Autoportret z listów…, dz. cyt., s. 165 i 171.
  • 52 „Breslauer Zeitung” z 12 II 1919.
  • 53 Por. artykuł: Die Jugendvereinigung der Deutschen Demokratischen Partei. Abteilung Breslau, w lokalnym organie partii we Wrocławiu „Der Volksstaat” 2 (1919), s. 5.
  • 54 Jak w wystąpieniu z 5 stycznia 1919 roku we Wrocławiu: „Die Deutsche Demokratische Partei fußt auf dem Grundsatz, daß die Religion auch die Grundlage des neuen Staates bilden müße, denn die Ziele der neuen Zeit seien nur zu verwirklichen durch werktätige Nächstenliebe”; cyt. wg „Breslauer Zeitung” z 8 I 1919.
  • 55 E. Stein, Eine Untersuchung über den Staat, art. cyt., s. 117-118.
  • 56 „Angestrebt werde lediglich die Loslösung der Kirche von der Herrschaft des Staates, niemals aber eine Behinderung in der Religionsausübung”; cyt. wg „Breslauer Zeitung” z 8 I 1919.
  • 57 Die Demokratie und die Frauen; A. U. Müller, M. A. Neyer, Edith Stein…, wkładka przed s. 81, por. też moje uwagi w tej sprawie na s. 26 i w przypisie 39.
  • 58 Jak przypis 26.
  • 59 „Breslauer Zeitung” z 12 I 1919.
  • 60 „Der Volksstaat” 20 (1919), s. 1.
  • 61 Tamże 8 i 12 I 1919.
  • 62 E. Stein, Autoportret z listów…, dz. cyt., s. 173.
  • 63 Jak w przypisie 21.
  • 64 W kilku kolejnych numerach „Breslauer Zeitung”, zaczynając od numeru 13 z 8 stycznia do numeru 22 z 13 stycznia znaleźć można kilkanaście sprawozdań z przedwyborczych zebrań NPD we Wrocławiu i na prowincji.
  • 65 Eine Faueneingabe gegen das Frauenwahlrecht, „Der Volksstaat” 2 (1919), s. 3.
  • 66 Zur Politisierung der Frauen, von Dr. Edith Stein (Breslau), „Der Volksstaat” 4 (1919) (z 25 III 1919), s. 5-6.
  • 67 Zebrane w t. 13 jej dzieł: Edith Stein, Die Frau. Fragestellungen und Reflexionen, wyd. S. Binggeli i M. A. Neyer, Freiburg i. Br. 2000; wydawczyniom tego tomu nie był znany prezentowany tu tekst.
  • 68 Por. przypis 45.
  • 69 „In Zukunft… muß dafür gesorgt werden, daß die Politik von vornherein zum Studium gemacht und als Beruf ergriffen wird”; jak w przypisie 59.
  • 70 W druku ukazał się dopiero w październiku tegoż roku; wyd. polskie, pod tytułem Polityka jako zawód i powołanie; por. M. Weber, Polityka jako zawód i powołanie, Kraków 1998, s. 55-110.
  • 71 Tamże, s. 56.
  • 72 Tamże, s. 68.
  • 73 E. Stein, Das Ethos der Frauenberufe, Augsburg 1931, s. 13 (tekst eseju też w t. 13 Dzieł, por. przypis 60).
  • 74 Tamże, s. 15.
  • 75 K. Westerhorstmann, Selbstverwirklichung und Pro-Existenz. Frausein in Arbeit und Beruf bei Edith Stein, Paderborn etc. 2004; cytat pochodzi ze s. 217.
  • 76 W. Długoborski, Edyta Stein – próba portretu politycznego (w związku z listem do Piusa XI), art. cyt., s. 16-17.
  • 77 „Breslauer Zeitung” z 27 V 1919.
  • 78 Od nru 20 z 26 VII 1919 do nru 26.
  • 79 „Der Volksstaat” 21 (1919), s. 4.
  • 80 Die Frau im neuen Deutschland (dodatek dla kobiet do „Der Volksstaat”) nr 2, (z 19 XI 1919).
  • 81 Los Edyty jako jeden z przykładów przegranej walki o prawo kobiet do habilitacji przytaczają E. Boedeker i M. Meyer-Plath, 50 Jahre Habilitation von Frauen in Deutschland. Eine Dokumentation über den Zeitraum von 1920-1970, Göttingen 1974, s. XI i 5-6.
  • 82 List do Ingardena z 11 XI 1919; E. Stein, Autoportret z listów…, dz. cyt., s. 182.
  • 83 List z 16 IX 1919; tamże, s. 179-180.
  • 84 Por. przypis 24.
  • 85 S. Teresa Renata, Edyta Stein. Siostra Teresa Benedykta od Krzyża, filozof i karmelitanka (tłum. z niemieckiego), Paryż 1987, s. 54.
  • 86 E. Stein, Autoportret z listów…, dz. cyt., s. 174.
  • 87 Nr 2 z 16 XI 1919, redagowany przez Różę Urbach; do numeru pierwszego nie zdołałem dotrzeć.
  • 88 T. van Rahden, Juden und andere Breslauer…, dz. cyt., s. 320-321.
  • 89 Der Antisemitismus der Alldeutschen, „Der Volksstaat” 28 (1919) (z 18 IX), s. 2.
  • 90 Antisemitische Zuverlässigkeit, „Der Volksstaat” 37 (1919) (z 23 XI), s. 3-4.
  • 91 T. van Rahden, Juden und andere Breslauer…, dz. cyt., s. 321-322.
  • 92 List Edyty Stein do Piusa XI. „Pro Memoria” 19 (2003), s. 19.

Wacław Długoborski (ur. 1926), prof. zwyczajny, kurator ds. naukowo-badawczych w Państwowym Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu; po aresztowaniu w r. 1943 więzień tego obozu. Specjalizował się w problematyce industrializacji i urbanizacji w Polsce i Europie Środkowo-Wschodniej w XVIII i XIX wieku, a od połowy lat 70 do dziś w ekonomiczno-społecznych aspektach II wojny światowej i okupacji, także obozów koncentracyjnych i Holokaustu.

Artykuł opublikowano w: Bóg i Auschwitz. O Edycie Stein, Wizycie Papieża Benedykta XVI i Bogu w mrokach dziejów. Kraków 2007, s. 17-34.