Przesłanie
„Napisałam to wszystko, aby uświadomić obecnemu pokoleniu, że wojna jest największym złem, które, jeśli nie zabije, to odbierze całą wartość życia. Mojemu pokoleniu wojna odebrała dzieciństwo, młodość i najlepsze lata dojrzałe. Moim życzeniem i prośbą skierowaną do Was jest, abyście czynili wszystko, co w Waszej mocy, żeby uniknąć wojny, żebyście nie zaznali jej nieszczęść. Budujcie zgodę i przyjaźń i cieszcie się życiem, bo to najwyższa wartość, a bardzo krucha i łatwo zniszczalna.”

Janina Iwańska – Urodziłam się w Warszawie w roku 1930 i całe moje życie związane jest z tym miastem. W 1939 roku przeżywałam oblężenie i obronę miasta. Całą okupację byłam świadkiem, łapanek i aresztowania ludzi na ulicach. Widziałam tworzenie getta i wymordowanie prawie wszystkich warszawskich Żydów oraz spalenie całej dzielnicy żydowskiej. W roku 1944 w sierpniu, podczas Powstania Warszawskiego mieszkałam na Woli-dzielnicy, w której dokonano rzezi ludności cywilnej. W ciągu pierwszych sześciu dni powstania zamordowano 50 tysięcy mieszkańców Woli. Tych, których nie zabito wywieziono do obozów koncentracyjnych i do Niemiec na roboty.

Ja, w Pruszkowie, obozie przejściowym Dulag 121- trafiłam na transport do Auschwitz. Oznaczono mnie numerem 85595 i jako więzień polityczny z czerwonym winklem zamieszkałam w bloku dziecięcym nr 16. W styczniu 1945 roku, tydzień przed wyzwoleniem obozu, wyprowadzono nas i marszem śmierci poprowadzono do Wodzisławia Śląskiego, skąd rozwieziono nas w różne strony. Ja trafiłam na transport do Ravensbrück, a następnie do podobozu w Neustadt-Glewe. Tam 2 maja 1945 roku odzyskałam wolność.

Do Warszawy wracałam piechotą i równo rok od opuszczenia domu, w sierpniu 1945 roku znalazłam się w ruinach swojego miasta. Wzięliśmy się za usuwanie gruzów, odbudowanie Warszawy a równocześnie, mieszkając w ruinach, staraliśmy się żyć normalnie. W 1950 roku zdałam maturę, w 1954 skończyłam studia i zaczęłam pracować i w 1963 zamieszkałam w normalnym mieszkaniu, z wodą, światłem, gazem i centralnym ogrzewaniem. Miałam 33 lata. Los był dla mnie łaskawy.