JAK MÓWIĆ O WINIE, CIERPIENIU I POJEDNANIU – PO 50 LATACH?

Oświadczenie grupy roboczej „Żydzi i Chrześcijanie” przy Komitecie Centralnym Katolików Niemieckich w pięćdziesiątą rocznicę pogromu „Reichskristallnacht”.

Pragnienie zapomnienia wydłuża czas wygnania, tajemnicą Zbawienia jest pamięć.1

CZASU MAMY NIEWIELE

W Listopadzie roku 1988 przypada pięćdziesiąta rocznica dnia, któremu nadano słusznie szyderczą nazwę „Reichskristallnacht”.

Ówczesne brutalne wydarzenia oznaczały dalszą radykalizację prześladowań wobec narodu żydowskiego. Zakończyły się one wymordowaniem sześciu milionów Żydów, masakrą mężczyzn, kobiet i dzieci. Smutnym bilansem tamtej nocy z 9 na 10 listopada 1938 r., pogromu zorganizowanego przez rząd, było zamordowanie 100 osób, Żydów. Nad wieloma znęcano się, a ponad 30.000 osób wywieziono do obozów koncentracyjnych. Na terenie całych Niemiec bezczeszczono synagogi, cmentarze, podpalano i niszczono sklepy żydowskie demolowano i rabowano mienie z mieszkań. Wydarzenia te, w różnicy do późniejszych zdarzeń w obozach koncentracyjnych, w różnicy do Shoah2, odbywały się na oczach wszystkich ludzi. Nie tylko widzieć je było można, lecz nie sposób było ich nie widzieć. Musiało się je widzieć. Dlatego trapi nas dzisiaj pytanie, jak reagowali na ówczesne wydarzenia ludzi, a przede wszystkim chrześcijanie. Było wokół wiele obojętności i nikczemności, był gwałt, systematyczne grabienie mienia i nie ukrywana radość z cudzej krzywdy, ale były również znaki oburzenia, współczucia i chęć pomocy.

Nie chodzi nam o to, aby w oświadczeniu dać wyraz wyrokowania nad uwikłanymi i biorącymi wtenczas udział osobami. Ale istnieje pytanie, dlaczego wtedy, gdy był po temu czas, Kościoły nie potępiły jednoznacznie i wyraźnie pogromu i jak głęboko wpłynęło to na wyzbycie się świadomości więzi, Kościołów z narodem żydowskim. Temat ten wymaga osobnego potraktowania i dopracowania. Fakt jednak, że Kościoły zachowały się tak, a nie inaczej – przynosi im ujmę i ciąży brzemieniem na jakość stosunków żydowsko – chrześcijańskich. Nas, członków grupy roboczej „Żydzi i Chrześcijanie” przy Komitecie Centralnym Katolików Niemieckich gnębi szczególnie fakt, że ówcześni biskupi milczeli, milczeli wtedy, gdy tylko oni mogli jeszcze publicznie zabrać głos ich wielokrotnie ponawiana, jasna odmowa wobec nazistowskiego reżimu (NS-Rassismus)”3, miała możliwość konkretyzacji, aczkolwiek, a może właśnie dlatego, iż był Kościół sam w przykrej opresji. A wystarczyłoby choć kilka prostych słów, jak te, które wypowiedział proboszcz katedry berlińskiej, Bernhard Lichtenberg; „Co działo się wczoraj, wiemy. Co będzie jutro, tego nie wiemy, ale tego co wydarzyło się dzisiaj, byliśmy świadkami, to przeżyliśmy. Niedaleko pali się synagoga. To też dom Boży”4.

Jeszcze dzisiaj, po upływie pięćdziesięciu lat, stoimy my, naród żydowski i chrześcijanie oniemieli wobec niepojętych okrucieństw, które miały miejsce w czasach reżimu nazistowskiego. Chrześcijanom i Żydom nadal trudno jest pokonać tą bezsilność i niemoc.

Nasza grupa robocza podjęła się w 1979 r. trudnego zadania, tzn. wyjścia i uczczenia pierwszego kroku na drodze chrześcijańsko – żydowskiego porozumienia i współpracy, i w tym celu opublikowała oświadczenia pt.: „Główne problemy teologiczne w dialogu chrześcijańsko – żydowskim”.5 Tekst ten pełni po dziś dzień swą pomocniczą rolę, będąc równie podstawą w naszej teologicznej dyspucie, wprowadzając nas w dialog, „którego właściwym, naczelnym zdaniem, ma być spotkanie się obu współczesnych Kościołów z współcześnie żyjącym narodem przymierza zawartego przez Mojżesza.”6

Żydów i chrześcijan dzieli nie tylko teologia. Odczuwamy, każdy na swój sposób, ciężar historii. Naszym udziałem jest bolesne doświadczenie, obecne także wśród członków naszej grupy roboczej, że czas, niestety, sam z siebie, ran nie uleczy. Mniemaliśmy, że doświadczenia piętnastoletniego dialogu nauczyły nas, jak powinniśmy ze sobą rozmawiać, żyć, modlić się i działać. Nieporozumienia i ostra dyskusja dotycząca spotkania prezydenta Regana i kanclerza Kohla na cmentarzu poległych żołnierzy w Bitburgu, spotkania rozumianego jako gest pojednania, sprawiły, że otworzyły się stare blizny i rany. Nie tylko w publicznych dyskusjach, ale także wśród naszego grona powstał mur z nieporozumień i irytacji, który sprawił, że używanie pojęcia „my”, tak wśród Żydów jak i chrześcijan żyjących w Niemczech, zostało obłożone niechęcią i wątpliwościami. Dla niektórych z nas, przynależność i sprawa członkostwa w naszej grupie stanęły pod znakiem zapytania i wydawały się niemożliwe na przyszłość. Przełom nastąpił, i powróciliśmy do problemu dialogu w grupie, tylko dlatego, że gotowi byliśmy przejść przez oczyszczający ból, prowadzić w prywatnym zakresie rozmowy, wymieniając myśl teologiczną. Pomogła nam myśl, wyrażona przez prezydenta Niemiec, w dniu 8 maja 1985 r. oraz nasze spotkanie ze środowiskiem żydowskim w Nowym Jorku, w marcu 1986 r.

Podczas ostatnich trzech lat, my chrześcijanie zrozumieliśmy po raz wtóry, że podjęcie wyciągniętej ręki, po tych okrutnych cierpieniach i krzywdach zadanych Żydom, ich rodzinom, krewnym i znajomym oraz całemu narodowi, jest właściwe jawnym cudem. Wielu członków żydowskiej społeczności wyciąga ku nam rękę, rękę ku pojednaniu i nawet wyprzedza nas w tym. Inni zaś, muszą się tego kroku uczyć oraz zrozumieć, że pojednanie nie jest zdradą wobec umarłych.

My chrześcijanie, również musimy zrozumieć, że pojednania nie można wymagać ni żądać, jedynie możemy o nie prosić. Jeśli widzimy, że ten, który jest członkiem narodu żydowskiego nie jest na siłach, lub jeszcze nie na siłach, by odpowiedzieć pozytywnie na naszą prośbę, to nalegać nie możemy, choćby w formie oczekiwania. Tę niejednoczesność należy przyjąć i respektować.

W każdym razie, należy się od osądzenia wstrzymać i sprawy nie zbywać powiedzeniem, iż czas leczy rany. Często jest tak, że rany się zabliźniają, ale blizny nie znikają. A „Shoah jest raną bardzo głęboką, która wciąż krwawi”.7 Nie zmienia to faktu, a czasu trwonić na darmo nie wolno, gdyż opóźnienie nastręczy trudności w rozpoznaniu sytuacji i wyciągnięciu prawidłowych i trafnych wniosków.

Rezultatem tych przemyśleń było postanowienie opracowania naszej dokumentacji z r. 1979, na nowo, z poszerzonym tematem dotyczącym generacji powojennej, określając sposób zrealizowania naszej odpowiedzialności. Nowe opracowanie miało być podstawą do rozmów katolików niemieckich ze środowiskiem żydowskim. Stwierdzamy, że po upływie czterdziestu lat od zakończenia II wojny światowej, musimy nadal czynić wysiłki dla wypracowania podstaw do dialogu i spotkań i uczyć się pojmowania pytania: „Jak mówić o wojnie, cierpieniu i pojednaniu?”

Z tych przemyśleń zrodziła się koncepcja, i w grupie roboczej „Żydzi i Chrześcijanie” przy Komitecie Centralnym Katolików Niemieckich, w 50 rocznicę „Reichskristallnacht”, dano wszystkim teologicznym rozważaniom tytuł: „Jak mówić o winie, cierpieniu i pojednaniu – po 50 latach?”

Chrześcijanie i Żydzi pytają

Chrześcijanom i Żydom, wspólnie nam znane jest jedno świadectwo, mające swe uzasadnienie w wołaniu Bożym „zarządcami i światkami etyki jesteśmy, etyki, której właściwością znamienną jest podstawa 10 przykazań, których przestrzeganie sprawi, że odnajdzie człowiek prawdę i wolność swoją”.8 Realizowanie tego przesłania ma znaczenie dla przyszłości świata. Dlatego jesteśmy nośnikami odpowiedzialności. „Jest nakazem chwili obecnej, wspieranie i protekcja starań zmierzających ku współpracy w tej dziedzinie”.9 Jednak, gdy stajemy, by zająć się rozwiązywaniem zadań na przyszłość, dają o sobie znać, brzemiona przeszłości. Dostrzegamy więc prawdę, że nie można zajmować się przyszłością, skoro przeszłość domaga się „przepracowania”. Musimy wyjść od przeszłości, od jej wydarzeń i uznać je za podstawę. „Kto nie chce spoglądać w przeszłość, ten niewidomy będzie w teraźniejszości”.10

A jeśli chrześcijanie zechcą, szczególnie niemieccy chrześcijanie, rozmawiać z Żydami o przeszłości, to czy chcą tego świadomie, czy nie, będą swych partnerów prowokować i utrzymywać w podejrzeniu, jakoby mieli zamiar położenia kresu tamtym sprawom przeszłości, jakby to była już rzecz zakończona. Będą zrozumiani opacznie, choćby dzięki nawróceniu starali się wręcz o zbliżenie do narodu żydowskiego z troską, solidarnością i zrozumieniem. I będzie tak, że ciężar przeszłości tym dotkliwiej da o sobie znać, i działać będzie paraliżująco, jeśli o sprawach tych nie odważymy się mówić głośno. Jeśli temat przeszłości wyłączymy ze wspólnych rozmów, plonem będzie wyobcowanie, a w żadnym razie nie pojednanie. Ten, kto raz doznał krzywdy, jest w odczuciu innych często żywym wyrzutem sumienia ale i kwestionowanym wyrzutem, jak chce prawo zła.

Postanowienie otwarcia się i zwrócenia ku sprawą przeszłości musi wypływać z samego serca i odpowiedzieć naszym własnym potrzebom prawdy i szczerości. „Praktyczna rzetelność i wola odnowy zdadzą egzamin, jeśli gotowi będziemy wyznać winy własne, i zaakceptować bolesną naukę, którą należy wyciągnąć z historii z ciągu win naszego kraju i naszego Kościoła.”11

Wzbranianie się przed wyciągnięciem wniosków z nauki, którą dyktują bolesne doświadczenia dziejowych win, oraz odrzucenie świadomości o duchowym uszczerbku, jest prostym, wyparciem; nikt z nas nie może zaprzeczyć, że został ugodzony. Za głęboko sięgają nasze uwikłania w winę, krzywdę i cierpienia wraz z wszystkimi tego stanu konsekwencjami.

Musimy więc stanąć twarzą w twarz wobec spadku naszych win i nazwać je konkretnym imieniem, inaczej zagraża nam ucieczka w ogólniki, w powierzchowne wyznawanie win, a anonimowość.

Wiadomo, że wina winie nie równa, jest jawna i ukryta, wyznana lub zatajona. Winnym jest ten, kto źle czyni, ale i ten, kto dobra nie czyni, winnym jest ten, kto zadaje ból nieludzki, ale i ten, kto bliźniemu swemu pomocy odmawia. Jest to sprawą wyboru; przyjście z pomocą lub jej zaniechanie, solidarne podniesienie głosu, lub przyglądanie się w milczeniu.

Podobnie jak wielopłaszczyznowe są winy, tak i wielopłaszczyznowe są cierpienia, bez względu czy są one psychiczne czy fizyczne. Istnieje cierpienie tych, którym nie pozwolono żyć, oraz tych, którzy musieli drogie im osoby pozostawić w opuszczeniu. Istnieje ból tych, którzy musieli przyglądać się bezczynnie cierpieniu innych, i ból potomnych cierpią i ci, którzy czują się winni i pragną przebaczenia i pojednania, i ci, co przebaczyć chcą lecz nie potrafią.

Wynika stąd prawda: trzeba dopuścić do siebie smutek i głęboko go przeżyć. Jest to wspólny smutek, dotyczy naszego losu, winy i bólu. Opłakujemy pojedyncze osoby, opłakujemy całe wspólnoty, które pomordowano i wyniszczono, całą kulturę żydowską, w Niemczech i Europie zniszczoną. Opłakujemy upadek wiary w ludzkość, w bliźnich, upadek wiary, którą nam, przede wszystkim Żydom, wręcz całkowicie zabrano.

Nas przede wszystkim chrześcijan, gnębi spustoszenie wśród naszych wspólnot. Jest ono wynikiem nieumiejętności przeżywania przeszłości i bagażu winy, wobec narodu Żydowskiego. Nieuświadomione zło, rodzi nowe zło i nowe spustoszenie. Dlatego zadaniem wspólnym, choć w różny sposób dotkniętych ludzi, jest przepracowanie, przezwyciężenie i łagodzenie spustoszenia i win. Dotyczy to w równej mierze: winowajców bezpośrednich, oraz tych, żyjących wówczas i uwikłanych w historię i niosących ją jak hipotekę, nawet jeśli sami ręki do zbrodni nie przyłożyli. Dotyczy także tych, którzy byli wówczas w wieku dziecięcym i tych, urodzonych w latach późniejszych, od których dziś wymaga się wzięcia odpowiedzialności za czyny, których popełnić nie mogli.12 Od nich także oczekujemy wsparcia w przezwyciężeniu narosłej wrogości i wyobcowania.

Nawrócenie i pokuta u Żydów i Chrześcijań

Członkowie naszej grupy pytają nieustannie: czy istnieje możliwość zaniesienia przed Pana i złożenia przed Nim całej winy i płynącego stąd cierpienia, tak aby uchronić się przed znieczulicą? Z wiary czerpiemy nadzieję, że podołamy. Zawierzamy Bogu, który ma moc przebaczania i zmazywania win, który nie tylko wyczekuje naszego nawrócenia, ale ofiaruje nam swą pomoc. „jeśli jako grzesznicy szukamy wybawienia u Boga, to znaczy, że już posłyszeliśmy wołanie Boga, i ukazał się Jego na nas, wpływ. …Pokuta jest,… i otworzył nam grzesznikom drogę do radości i wolności dzieci Bożych.”13 Rozmowy, które prowadzimy, wskazały nam, że oprócz ugruntowanego na podstawie wspólnej Biblii, poczucia współuczestnictwa, znana nam jest praktyka, która może posłużyć nam pomocą, choć dla każdej ze stron w sposób zgodny z własną tradycją religijną.

Staraliśmy się wyłowić te treści, którym mogliśmy dać wyraz wspólnie. Okazało się, że właściwy dla tradycji judaizmu sposób mówienia o winie, cierpieniu i przebaczeniu, może być w całej pełni akceptowany i praktykowany przez chrześcijan. Naturalnie nie lekceważymy przy tym prawdy, że my, możemy osiągnąć wspólnotę z Bogiem dzięki Chrystusowi. Jemu możemy zawdzięczać nawrócenie i odnowę ducha. Ale mimo to, nie posiadamy żadnego innego sposobu i innej miary przebaczenia, innej cierpliwości i męstwa, niż judaizm. Nie jest zadaniem naszym, dyskusja nad różnicami doktrynalnymi.

Do naszych zadań należą starania czynione na drodze do spotkania w pojednaniu. I stwierdziliśmy, że nasze zakotwiczenie w Jezusie Chrystusie, nie stanowi żadnych przeszkód w spolegliwym dochodzeniu wraz z żydowskimi partnerami rozmów, do z tych samych źródeł płynącej zgodności, co do istoty rzeczy. Świadomość tego jest podstawą do budowania pomostów, służących spotkaniu się obu stron. Mamy nadzieję, że nasze starania będą przyczynkiem do rozmów na płaszczyźnie, o której sam Papież twierdzi, że posiada wymiar najgłębszy.14

Zgodność ta sprawiła, że w odniesieniu do naszych indywidualnych „praktyk pokutnych” – rytuału, który wobec historycznego i społecznego wymiaru win i cierpień będących naszym udziałem w czasach hitlerowskiej dyktatury, wart jest głębszych przemyśleń, podjęliśmy się tychże z pełnym zaangażowaniem. A fakt, że różne tradycje religijne są głęboko zgodne w jednym i ufamy oczekiwaniu na miłosierdzie Boże, napawa nas otuchą i daje nam nadzieję. Wierzymy razem, że wyjście Boga na nasze spotkanie sprawia, iż nawrócenie jest możliwe, nawrócenie będące zupełnie czymś innym, niż nierealne obrazy wymarzone, nawrócenie, które stawia przed człowiekiem wymagania dochodzenia celu, z całą siłą i przekonaniem.

Ponieważ doszliśmy do przekonania, że istotne elementy i pryncypia naszych różnych tradycji, dają nam dostatecznie dużo konkretnych wskazówek, do podjęcia konkretnych czynów i dania świadectwa, postaramy się w dalszych wywodach, na gruncie katolickich „praktyk pokutnych”15, i właściwego dla judaizmu „prawa nawrócenia” (hilhot tszuwa),16 wyrosłych na gruncie dla każdej ze stron specyficznego rozumienia przekazu biblijnego, rozwinąć koncepcję wstępowania na drogę prowadzącą do pojednania.

Nauka tradycyjna a nowy wymiar pytań

Rytuał pokutny i Hilhot tszuwa przydają się, i służą pomocą w rozpatrywaniu popełnionych win, w ich przeanalizowaniu i ponownym zbliżeniu się do Boga. W tym momencie ważne jest rozpoznanie istotnych elementów i pryncypiów zasadniczych, właściwych dla naszych różnych tradycji religijnych, ze względu na poruszone tu sprawy, znaczenie i ważność.

Trzeba tu dodać, że wobec wydarzeń jedynych w swoim rodzaju, wobec Shoah, nie zdaje się dawać wystarczających odpowiedzi, teologia. Nasze dotychczasowe pojęcia teologiczne, nie dość wyczerpująco wyjaśniają problemy i odpowiadają na pytania, po pierwsze – ze względu na wyjątkowość i niewyobrażalność zjawiska jakim jest Shoah, po drugie – ponieważ chodzi tu nie tylko o przezwyciężenie bagażu win utrudniających kontakty z własną wspólnotą, lecz także o wrogość powstałą pomiędzy wspólnotami. Praktyka pokutna i Hilhot tszuwa koncentrują się raczej na winie indywidualnej. I choć powszechne jest uznanie, że wina, „jak i niewinność ma wymiar personalny a nie masowy, kolektywny”17 to jednak trzeba uwzględnić także aspekt głębokich śladów, które powstają na skutek złych uczynków i krzywd popełnionych przez osoby pojedyncze. Ślady te widoczne potem są w życiu wspólnot, do których winowajcy przynależeli, i w których imieniu działali. Nie możemy więc, z jednej strony przyznawać się do przynależności do konkretnej wspólnoty, z drugiej natomiast strony, odżegnywać się od brania odpowiedzialności za czyny, które popełniono w imieniu tejże wspólnoty, nie możemy posługiwać się argumentem nieuczestniczenia w działaniu godnym napiętnowania i przekonywać o osobistej niewinności.

Kto wyrządza krzywdę bliźniemu swemu, ten występuje przeciw Bogu, oddala się od Niego. Pojednanie z Bogiem nie nastąpi, bez pojednania się człowieka z bliźnim, ze skrzywdzonym i zhańbionym. „Występki człowieka przeciw Bogu zmazane będą w Dniu Pojednania, występki człowieka przeciw bliźniemu nie zostaną wybaczone w Dniu Pojednania, jeśli nie wybaczy ich osoba pokrzywdzona.”18 Podobnie, wskazania Jezusa, który powiada: „Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam, wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przed ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim. Potem przyjdź i dar swój ofiaruj”.19

Grzesznik wyobcowuje się także ze wspólnoty, do której przynależy. Twierdzenia, że „grzech przeciwko Bogu, jest także występkiem przeciw wspólnocie kościelnej, gdyż cierpi ona z tego powodu”,20 dotyczy grzechów wobec Boga nie tylko w wąskim rozumieniu, ponieważ występki przeciw bliźniemu są grzechem także wobec Boga. Człowiek, który dostąpił nawrócenia na słuszną drogę, zostaje w pełni przyjęty do wspólnoty, i ufać może, ze przyjął go także Bóg. Dotyczy to grzesznika, znowu pojedynczego, przez wspólnotę przyjętego. Ale my stoimy wobec faktu, gdy całe wspólnoty są sprawcami przewinień w stosunku do wspólnot żydowskich, które co dopiero, po doznanych prześladowaniach i poniżeniu, pozyskały ufność, iż w końcu obdarzone zostaną należnym im szacunkiem. Wrogość indywidualna członków wspólnoty wtopiona jest w niechęć całych wspólnot, tak, że jedna wobec drugiej winną jest. „Czyśmy winni, czy nie, starzy czy młodzi, musimy poczuć się odpowiedzialni, musimy zaakceptować naszą przeszłość…, gdyż wszyscy bez wyjątku doświadczyliśmy jej następstw.”21

Warunkiem uporania się z panującym obecnie złem jest świadomość, że wszyscy jesteśmy winni, że słuszne jest „zawstydzenie kolektywne”22 oraz gotowość przyjęcia odpowiedzialności23 za to, co było udziałem całej wspólnoty. Skoro jednak mogą „ludzie wspólnie czynić zło, nic nie stoi na przeszkodzie, by razem pokutę czynili, nawzajem przychodząc sobie z pomocą”.24 W czynieniu dobra i zła poddani jesteśmy wpływom naszych wspólnot. Dotyczy to nie tylko generacji starszego pokolenia, uwikłanego bezpośrednio w historię, lecz także pokolenia dla którego Shoah jest jedynie konkretnym etapem w historycznej przeszłości. Z tej więc przyczyny, jako wspólnota, której członkowie bez wyjątku zbierają plon tej przeszłości, musimy zabrać głos. O sprawach tych mówimy, gdyż zostaliśmy w przeszłości dotknięci przez wydarzenia okrutne, i stąd bierze się nasze prawo do wypowiedzi na ten temat, mówimy jednak z nadzieją, że „pokuta zawsze prowadzi do pojednania z braćmi, przeciw którym zgrzeszyliśmy.”25

Uwieńczony całkowitym pojednaniem akt powrotu do Boga, jest zazwyczaj poprzedzony wybaczeniem krzywd ze strony poszkodowanego. Ale akt wybaczenia przez poszkodowanego nie może uprzedzić początku procesu pojednania z Bogiem, bowiem ten jest warunkiem przebaczenia. Nie dostąpi pojednania z Bogiem ten, kto nie zwróci się sercem całym w stronę pokrzywdzonego. Przebaczenia możemy oczekiwać, nie przystoi go jednak wymagać i żądać. Wspomnieć należy o jeszcze jednej ważnej rzeczy. Otóż wybaczyć winowajcy jest w stanie jego ofiara, i to uczynki, które sprawiły jej cierpienie i w mierze, w jakiej cierpień doznała. Dotyczy to i nas, proszących o przebaczenie. Możemy więc prosić o wybaczenie, lecz za winy, których sami jesteśmy sprawcami, i w mierze w jakiej winę ponosimy.

Człowiek może wybaczyć cierpienie i krzywdy, których osobiście doznał, i o przebaczenie prosić za czyny osobiście popełnione. Ma ten fakt dla nas znaczenie szczególne, i dał temu wyraz pan przewodniczący Herzog, powiadając: „Tylko umarli mają prawo do przebaczenia, żyjący muszą skorzystać z prawa do pamiętania.”26 Nie oznacza to odmowy wobec obowiązku pojednania, lecz jest wyrazem głębokiej świadomości: że ci, którzy przeżyli, oraz ci, którzy są wnukami lub dziećmi pomordowanych w Oświęcimiu, nie są upoważnieni do wypowiadania się w imieniu zmarłych. Martin Buber powiedział: „Kim jestem, abym śmiał przebaczać”27 i słowa te nie dowodzą łaknienia zemsty, ni zawziętości, lecz głębokiego respektu wobec zmarłych. Nie są te słowa odmową przebaczenia, lecz odmową wobec wszelkiej uzurpacji i wyniosłości. Ten sposób rozumowania żydowskiego może stać się zachętą i impulsem dla przemyśleń wśród chrześcijan, i dotychczas pojmowania aktu przebaczenia.

I jakby nam nie były pomocne i bliskie, wpajane i przekazywane nauki o nawróceniu się i pokucie za grzechy, służące także w procesie pojednania żydowsko-chrześcijańskiego – musimy poddać je ponownej głębokiej refleksji teologicznej, jeśli chcemy nadal na ich podstawie przezwyciężać i łagodzić niesprawiedliwości i krzywdy, co do których ponosimy, jako wspólnota, winy w stosunku do całej wspólnoty żydowskiej.

Drogi pokuty

Na drodze pokuty ważnymi elementami są: skrucha, przyznanie się do winy i podjęcie odpowiedzialności w uczynku zadośćuczynienia, prośba o wybaczenie oraz pojednanie z pokrzywdzonym. „Należy pokrzywdzonego ułagodzić i prosić o wybaczenie, (jednak) nie wolno być zawziętym, i nie dać się obłaskawić…..jest się o wybaczenie proszonym, należy go udzielić, ochoczo i z całego serca.”28

Także i prośba o przebaczenie musi być rzetelna i z „całego serca”. My, Żydzi i chrześcijanie musimy się wiele jeszcze w tej sprawie natrudzić. Przebaczenie udzielone lekko w pośpiechu, nieroztropnie nie zaprowadzi nas na drogę pojednania. Lecz sprawi, iż skorzystamy z możliwości wyparcia znacznej świadomości spraw nam przykrych. W ten sposób poszkodowane zostaną obie strony. A stosunki międzyludzkie ucierpią tu najbardziej: „Nikomu nie wolno mówić w imieniu Boga, nikt nie powinien mówić za drugich. Wielu Żydów żyjących w Niemczech, proszonych jest o przebaczenie. Cóż za odpowiedź mogą oni dać? Czy mogą się wyprzeć pomordowanych, sześciu milionów ludzi? Komu wolno mówić w imieniu Sytni, w imieniu Romanów, w imieniu homoseksualistów? Czy można wypowiadać się w imieniu narodu żydowskiego, rozproszonego po całym świecie? Czy może ktoś powiedzieć: Zostało ci wybaczone! Nie.”29

„Kto wziął winę na barki swoje, musi się do uczynku , którym zawinił, przyznać.”30 Prośbę o wybaczenie winno wyprzedzać świadome otwarte przyznanie się do winy. Nie wolno wyznawać jej głosownie, pośpiesznie, lecz należy nazwać po imieniu, konkretnie wyartykułować. „Po wyznaniu, żeśmy winni, należy wyjawiać te sprawy, które w sercu naszym postanowiliśmy,”31 i „w ten sposób przyznać się do grona grzeszników i tym samym do swojej przeszłości i wsiąść za nią odpowiedzialność.”32 „Patrząc z czysto ludzkiego punktu widzenia wiemy, że wyznanie winy „pełni funkcję wyzwalającą z usidlenia, funkcję pojednawczą (….), grzesznik otwiera się jednocześnie na Boga, na wspólnotę Kościoła, by pozyskać nową przyszłość.”33 Jednak samo pasywne przyjęcie winy, nie wystarczy. Konieczne jest doszukiwanie się przyczyn głębokich i prawdziwych, przemyślenie przeszłości, gotowość dostrzeżenia własnej winy i win generacji poprzednich w nowym świetle. Obranie innej perspektywy, przyczyni się do głębszego rozpoznania win i do trafniejszego sformułowania. Nad tą sprawą musimy pracować nieustannie, uzyskują czasem nowy ogląd spraw, winy, cierpienia, i smutku, a przede wszystkim badać trzeba przyczynę stanu w którym się znajdujemy.

„Menu nawrócenia towarzyszył żal i skrucha…”34.Człowiek nawrócony do Boga jest już inny, przemieniony, gdyż inaczej nie ma powrotu do Boga, jak przez uświadomienie sobie wyobcowania przez winę. Nawrócenie towarzyszy żal, żalowi nawrócenia, i w tym procesie zależności obustronnej, krok po kroku, zbliżamy się do Boga, oczekując zawsze Jego przebaczenia. Z tej właśnie przyczyny, że polegać możemy na Bogu i ufać w Jego przebaczenie, nie wolno nam ustać w pracy na rzecz pojednania. Pojednanie nie może być dobrem, którego posiadanie jest raz na zawsze zapewnione, to nie rzecz z którą można postępować według własnego uznania. Pojednanie należ traktować jak podarunek, bowiem tylko wtedy zrozumiemy, że nie należ się ono nam z góry. Dotyczy to pojednania z Bogiem, jak i z bliźnim. Droga prowadząca do pojednania, jest usłana wielu zależnościami, i choć niezawodnie doświadczamy tego pojednania w konkretnym czasie i miejscu, to nie wolno nam teraz i tu zaniechać, czy choćby umniejszyć starań w pracy dla pojednania. Prosić trzeba o nie nieustannie. W procesie tym jawi się wiele przeszkód, wręcz uniemożliwiających wspólne osiągnięcie pozytywnych rezultatów. Jedną z tych przeszkód jest sprawa motywacji. Nie osiągnie nic, kto pragnie jedynie uwolnienia się od ciężaru i poczucia winy.

Powrót do Boga uzależniony jest od zwrócenia się ku osobie pokrzywdzonej. Zadośćuczynienie krzywdzie nie może mieć charakteru osiągnięcia i nie może uzyskać definicji – wydajnego załatwienia spraw niełatwych. Zadośćuczynienie krzywdzie musi wypływać z poczucia skruchy i żalu. Nie może być w żadnym wypadku środkiem w staraniach o wybaczenie, gdyż nie jest ono czasowo ograniczone, i nie kończy się wraz z uzyskaniem przebaczenia. Zadośćuczynienie jest głęboko powiązane z całokształtem procesu pokuty, jest „jego „konkretnym urzeczywistnieniem”35 i jeśli nawet nie wszystkie szkody dadzą się powetować, nie wszystkie krzywdy naprawić przy pomocy ludzkich sił i środków, to jednak ludzkie starania mogą przynieść ulgę. Nakazem musi być udoskonalenie własnej osobowości tak, aby przełamać „przekleństwo zła.”36

Pojednanie między ludźmi ma ścisły związek z procesem pojednania z Bogiem. Warunkiem wstępnym jest gotowość wyruszenia w drogę, wyruszenia na spotkanie drugiego człowieka, bliźniego swego, tak aby starać się coraz bardziej na obraz i podobieństwo Boże.

Obie strony partnerskie muszą kroczyć ku sobie, muszą poszukiwać sposobu odnalezienia siebie nawzajem. Dodać należy, że nam Żydom, brak nadal ufności wobec naszych bliźnich chrześcijan, a wiadomo, że ufność jest w procesie pojednania konieczna. Umożliwienie nam odzyskania ufności jest nieodzownym, ważnym aspektem w procesie wynagrodzenia, zadośćuczynienia wyrządzonych nam krzywd. Tak samo jak odebranie nam tej wiary w człowieka jest częścią win popełnionych przez chrześcijan. Bo „Holocaust…zniweczył między Żydami a nie-Żydami świadomość i podstawę wspólnego im człowieczeństwa”.37 Nie tylko chrześcijanie ale i wspólnoty żydowskie muszą uczyć się na nowo wychodzenia naprzeciw ku innym i podawania, choć z rezerwą, ręki. Pojednanie dla wspólnot żydowskich, jak i nie-żydowskich, także dla osób pojedynczych jest pod względem duchowym i religijnym, życiową wprost koniecznością.38 Dzieje się tak z tego względu, iż „dwa narody, dotknięte tym samym losem, nie mogą w nieskończoność odwracać się od siebie nawzajem, i udawać, że siebie nie dostrzegają. Dla losów ludzkości nie jest sprawą wcale obojętną, czy pokój zawarty między obu stronami będzie wypływać z potrzeb serca, bez zapoznania przeszłości, w sposób uprzednio przemyślany i przygotowany. Skoro Bóg tak chce.”39

„…Jest takie przekroczenie prawa, które nie trudno odpokutować, jest jednak i inne, tzn. takie, które odpokutować można dopiero po upływie czasu…”40 Ciągłość i trwanie procesu pojednania nie zależy jedynie od szczerości intencji, nie tylko od potrzeby wewnętrznej, osoby się o nie starającej, nie od gotowości i umiejętności przebaczenia ze strony osoby pokrzywdzonej, lecz przede wszystkim od natury, istoty i od ciężaru winy. „Pokuta i wymiar zadość czyniącego wynagrodzenia krzywd muszą być adekwatne do wyrządzonych szkód, i odpowiadać każdemu w jego sytuacji, tak, aby został przywrócony porządek tam, gdzie go zakłócono, i aby chory otrzymał odpowiednie do swojej choroby, lekarstwo.”41

Priorytety w działaniu

Zapomnienie nie leczy ran, ani czas ich nie leczy. Milcząc razem, nie zbliżamy się do siebie ani na krok. Świadomość win u jednych i smutek drugich będą przyczyną ciągłego otwierania się ran, a wyparcie ze świadomości będzie sprawiać ciągłe ich jątrzenie. „Nie ma bowiem pojednania bez przypomnienia.”42 Choć nie chodzi tu wcale o samą pamięć, która niczego nie zmieni. Ze świadomości win należy wyciągać konsekwencje, a jest to umiejętnością. Bo ni jest tak, że wraz z końcem nazistowskiego państwa i systemu, zażegnane zostało niebezpieczeństwo powtórzenia (wszystko jedno gdzie i komu), się wydarzeń. Otchłań w której mieszka grzech, istnieje nadal. Dlatego też z całą dostępną nam wrażliwością, winniśmy kierować naszą uwagę na poruszane tu sprawy.

Nakaz pamiętania, nie oznacza w żadnej mierzenie wezwania do konserwowania w sobie wrogości. Tak, jak gotowość do pojednania i wybaczenia, nie jest zdradą pomordowanych. A jednak cierpienie i ból, które sprawiono pomordowanym nie mogą zostać wynagrodzone przez człowieka, nie mogą ulec tzw. zapomnieniu „naturalnemu”: „Niepamięć byłaby zdradą: jeślibyśmy przeżyli, by zdradzić umarłych, lepiej by było dla nas, gdybyśmy nie przeżyli.”43

Wyleczenie z naszych ran może nastąpić tylko w tedy, gdy kroki nasze ku sobie zachowają pewną kolejność. Najpierw każda ze stron musi wejść na drogę ku pojednaniu, a następnie będzie można powziąć kroki wspólne, wspólne w procesie żałoby i pojednania, możliwego do osiągnięcia w przyszłości. Uzdrowienie nastąpi, jeśli razem oczekiwać będziemy przyjścia Królestwa Bożego, jeśli będziemy dla niego pracować i o nie się starać i w ten sposób „służyć Panu ramię przy ramieniu.”44 Wola ku temu działaniu jest znakiem nadziei i ufności oraz wyrazem wiary w Boga odpuszczającego winy, Boga który jest w stanie odwrócić krzywdę i niedole. Pojednanie z Bogiem nie spoczywa w rękach jednej wspólnoty. Dlatego nie wolno nam wydawać wyroku uznającego sprawy za zakończone. Pragnienie położenia kresu tym problemom stanowi przeciwieństwo dla starań podjęcia szczerych i ufnych kontaktów.

Uchwalono na posiedzeniu z 6 stycznia 1988 r. w Bonn-Bad Godesberg.


Przypisy:

  • 1. Przypowieść z mądrości żydowskich, zacytowana podczas przemówienia prezydenta Republiki Federalnej Niemiec 8 maja 1985, z okazji 40 lecia zakończenia II wojny światowej, Richarda von Weizsäckera, opublikowana w: Bulletin des Press- und Informationsamtes der Bundesregierung 52 (1985), s. 443-446. Tekst znajdujący się na miejscu upamiętniającym Jad wa Shem w Jerozolimie, którego autorstwo przepisane jest Ball Schem Tow (około 1700-1760).
  • 2. Shoah pochodne od źródłosłowu hebrajskiego znaczy: wyniszczyć, spustoszyć. Wyrażenie oznaczające pomordowanie 6 milionów Żydów, jest wyrażeniem odpowiedniejszym niż Holocaust (biblijna: ofiara całopalna).
  • 3. Encyklika zainicjowana i opracowana przez niemieckich biskupów, odczytana z wszystkich ambon kościelnych 21 marca 1937 r, pod tytułem „Mit brennender Sorge”, podkreślała wykluczającą się z rasistowską teorią reżimu hitlerowskiego, naukę Kościoła, 13 kwietnia 1938 Watykan wezwał wszystkie uniwersytety katolickie i fakultety teologiczne do zwalczania hitlerowskiej teorii rasistowskiej, w sierpniu 1938 r. Konferencja Episkopatu w Fuldzie opublikowała list pasterski skierowany do kleru o „religijno-etycznych błędach w teorii rasistowskiej”.
  • 4. Hans-Georg Mann, Bernhard Lichtenberg (1875-1943) w: (por.) Wolfgang Knauft, Miterbauer des Bistums Berlin, 50 Jahre Geschichte in Charakternbildern, Berlin 1979 s.72
  • 5. W: Berichte und Dokumente 39, wydane przez Komitet Centralny Katolikóch Niemieckich, Bonn 1979, s. 6-9.
  • 6. Papież Jan Paweł II. w Mainz podczas spotkania z przedstawicielami Żydów niemieckich 1980, w: K.L.Richter, Die katholische Kirche und das Judentum 1945-1982, s. 152 i nast.
  • 7. Osservatore Romano, 25.6.87 r. s. 1
  • 8. Papież Jan Paweł II. przemówienie wygłoszone podczas wizyty w synagodze Rzymu 13.4.1986 r. w: Freiburger Rundbrief 37/38 (1985/86), s. 5
  • 9. Tamże
  • 10. R.v.Weizsacker, op. Cit., s. 443
  • 11. Uchwała „Unsere Hoffnung” IV, 2, w: Gemeinsame Synode der Bistumer in der Bundesrepublik Deutschland. Offizielle Gesamtausgabe Bd. I, Freiburg 1976, s.108
  • 12. Pozostaje brzemię historii – pozostaje wspólna odpowiedzialność za naszą przeszłość. Przypomina nam się o niej w tych dniach często nie oglądając się na przyzwolenie. Owszem, my chcemy myśleć o przeszłości, z własnej woli. Nie z uczuciem namiętności jątrzącej, do której tak skłonni są Niemcy, ale zachowując trzeźwość i wiarygodność. To nasze zadanie chrześcijan.” Hans Maier, w: Der 8 maj 1945 und die deutschen katholiken. Wyd. Sekretariat Komitetu Centralnego Katolików Niemieckich. Kevelaer 1985, s. 21
  • 13. Beschlus der Gemeinsamen Synode der Bistumer … Sakramentenpastoral C 3, s. 261
  • 14. Por. Papież Jan Paweł II., w Mainz, op. cit. s. 152
  • 15. Por. Die Feier der Busu nach dem neuen Rituale Romanum. Freiburg 1974. opracowano na zlecenie Soboru Watykańskiego II. Rytuał nie jest nowy, wobec poprzedniego, lecz konsekwentnym rozwinięciem rytuału tradycyjnego. Patrz także uchwała synodu „Sakramentenpastoral” C, także: Katholischer Erwachsenen Katechismus. Das Glaubensbekenntnis der Kirche, wyd. Konferencja Episkopatu, Kevelaer 1985, s. 363-372
  • 16. Tradycyjna nauka Żydów dotycząca pokuty, nawrócenia, skruchy, została m.in. opracowana przez Maimonidesa (1135-1204) pod nazwą hebrajską i zebrana w Mishne Tora, Prawo to obowiązuje do dziś.
  • 17. R.v.Weizsacker, op.cit. s.443
  • 18. Meishna Yoma VIII.9. Podobnie , „Die Feier der Busse…” Pastorale Einfuhrung Nr 18, s.19: „Praktyka pokutna może wyrażać się w modlitwie, samozaparciu i w służbie bliźniemu, tak aby aspekt socjalny był w praktyce pokutnej widoczny.”
  • 19. Mt 5, 23 i nast.
  • 20. Beschluss der Gemeinsaman Synode der Bistumer, Sakramentenpastoral C 2,s.260
  • 21. R.v.Weizsacker, op.cit. s.443
  • 22. Theodor Heuss: Mut zu Liebe: Przemówienie wygłoszone 7.12.1949 w: Theodor Heuss, An und uber die Juden, Dusseldorf/Wien 1964, s.122 i nast.
  • 23. R.v.Weizsacker, op.cit. s.443
  • 24. Die Feier der Busse….Pastorale Einfuhrung Nr 5, s.12
  • 25. Tamże
  • 26. Przewodniczący Haim Herzog 6.4.1987 w Bergen Belsen
  • 27. 1953 r. Pauluskirche – podczas przyznania nagrody pokojowej, cyt. W: Albert H. Fridlander, Begegnung nach 40 Jahren w: Der Monat, 297 (1986) s.16
  • 28. Maimonides, , Hilchot Tschuwa 2:9/10 Por. Także odpowiedź Jezusa na pytanie Piotra, ile razy należy przebaczyć bratu swemu: „Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiątsiedem razy.” Mt 18,22
  • 29. A.H.Friedlander, op.cit.s.28
  • 30. Leviticus 5,5 s.a. Numeri 5,6-7
  • 31. Maimonides. op.cit. 2:2
  • 32. Katholischer Erwachsenenkatechismus, op.cit., s.370
  • 33. Tamże
  • 34. Jeremiasz 31,18 lub 19
  • 35. Beschluss der Gemeinsamen Synode der Bistumer….Sakramentenpastoral C 7, s.265
  • 36. Por. Ernst Simon, Das Zeugnis des Judentum, Berlin 1980 cyt. za A.H. Fridlander, op.cit. s.23, „Nowe Niemcy mogą przepracować swą najmłodszą przeszłość, jeśli okażą gotowość do szczerej pokuty. Nawrócenie znaczy wyplenienie złych uczynków. Zmarli nie zostaną co prawda wskrzeszeni, ale zapobiec trzeba przyszłym wojnom i mordowaniu.
  • 37. Michael Wyschogrod w: Breuning Heinz (wyd.), Damit die Erde menschlich bleibt, Freiburg 1985, s.81
  • 38. Tamże, s.83
  • 39. Leo Baeck, cytat za A.H.Fridlanderk który powiada: „Martin Buber i Leo Baeck … wskazali nam drogę przed 30 laty. Było za wcześnie, z drogi tej nie skorzystano do dziś.” Friedlander, op.cit., s.18
  • 40. Maimonides, op.cit. 1:4
  • 41. Die Feier der Busse… Pastorale Einführung Nr 6, s.14
  • 42. R.v.Weizsacker, op.cit. s.443