Wywiad z Ks. Kardynałem w dn. 26 października 1972 r.

Radio Watykańskie: Księże Kardynale, uroczystości ku czci Błogosławionego Ojca Maksymiliana Marii Kolbego, odbywające się na całym świecie, a przede wszystkim w Polsce, osiągnęły swój szczyt w imponującym nabożeństwie w Oświęcimiu-Brzezince. Prosimy eminencję, jako Gospodarza tych uroczystości, o kilka słów na ten temat.

Ks. Kardynał: Niewątpliwie były to uroczystości wyjątkowe: myślę, że niepowtarzalne. Wśród bloków obozowych, sieci drutu kolczastego i dymiących krematoriów, na tle wielkiej figury Błogosławionego Kolbego i jeszcze większego Krzyża, wzniesiono ołtarz, który otoczyła prawie półmilionowa rzesza wiernych, przybyłych z całej Polski, i delegacje z różnych krajów. Dzień był ponury, chwilami nawet mżyło. Ci, co przeżyli obóz i uczestniczyli w nabożeństwie mówili, że ta ponurość przypominała tamte niekończące się dni. Mszy św. koncelebrowanej z byłymi więźniami przewodniczył Ksiądz Kardynał Jan Król, nasz rodak spod Limanowej, obecnie Arcybiskup Filadelfii i przewodniczący Konferencji Episkopatu Katolickiego Stanów Zjednoczonych. Ogromne wrażenie zrobiło na nas podziękowanie, jakie wypowiedział Bogu Wszechmogącemu Gajowniczek, za którego Ojciec Kolbe ofiarował się właśnie w tym obozie. Uczestnictwo zaś w uroczystościach dwóch kardynałów z Rzymu, a mianowicie Kardynała Pawła Bertoli, Prefekta kongregacji dla Spraw Świętych, i Kardynała Jana Wrighta, Prefekta Kongregacji dla Spraw Duchowieństwa, złączyło nas jeszcze bardziej ze Stolicą Apostolską oraz z osobą Ojca Świętego Pawła VI, który wyniósł na ołtarze Ojca Kolbego za życia pokolenia, w którym żył Błogosławiony. Uderzyło nas jeszcze jedno: tajemnicza, prawie mistyczna cisza tej półmilionowej rzeszy pielgrzymów i uczestnictwo we Mszy św. pełne religijnego przejęcia. Wystarczy stwierdzić, że kilkudziesięciu kapłanów rozdawało Komunię św.

Uczestnictwo trzech kardynałów zagranicznych i wielu delegacji nadało uroczystości charakter międzynarodowy. Czy tak?

To była pierwsza próba okazania Kościołowi i powszechnemu wartości Kościoła Polskiego: wartości wiary i modlitwy, ale także wartości prześladowania – męczeństwa i krwi, w czym uczestniczyły tysiące kapłanów; Błogosławiony Maksymilian jest jakby ich przedstawicielem i zarazem symbolem tej trudnej wartości.

Biorąc pod uwagę obecność w czasie uroczystości trzech kardynałów z zagranicy oraz wielu delegacji z różnych krajów, można powiedzieć, że były to uroczystości o charakterze międzynarodowym. Jak w tej relacji widzi Eminencja Kościół Polski?

(…) Miało się wrażenie, jakoby ta półmilionowa rzesza wiernych, zgromadzonych przy ołtarzu Pańskim na terenie byłego obozu Oświęcim-Brzezinka, wyrosła z prochów męczenników XX wieku pomordowanych w obozach śmierci, bo „krew  męczenników jest zawsze posiewem nowych chrześcijan”.

I  jeszcze jedno pytanie: jakie znaczenie ma beatyfikacja Ojca Kolbego i uroczystości ku Jego czci dla świata?

Ojciec Kolbe to przede wszystkim „ZNAK WIARY” na nasze czasy. Ten skromny kapłan-zakonnik franciszkański wyniesiony na ołtarze z prochów krematorium świadczy, jak to podkreślił Kardynał Wright, że istnieje Bóg, ale także i szatan, życie – ale i śmierć, łaska, światłość wiary i ciemności bezbożnej ideologii. Świadczy także o potędze miłości, zaszczepionej przez Boga w sercu człowieka, który zdolny jest poświęcić własne życie za brata, za jego wolność na wzór Mistrza z Nazaretu. Historia Ojca Kolbego to także memento dla naszych czasów: nie można w imię żadnej ideologii, systemu czy organizacji deptać, poniżać i unicestwiać godności, stworzonej na obraz Boży i powołanej do życia w sprawiedliwości, w wolności, miłości, szczęściu i pokoju.