Niepokalanów, 25 czerwca 1972

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

17 października roku Pańskiego 1971 Ojciec Św. Paweł VI zaliczył w poczet błogosławionych Kościoła naszego rodaka, O. Maksymiliana Marię Kolbego. Równocześnie w tym samym błogosławionym roku Episkopat Polski postanowił, ażeby szczególnym tematem modlitwy i pracy Kościoła w Polsce była sprawa młodzieży.

W ten sposób zbiegły się dwie sprawy: wyniesienie na ołtarze O. Maksymiliana Marii oraz ogólnopolska modlitwa z młodzieżą i za młodzież. Ten zbieg nie jest przypadkowy. W czasie obecnej Mszy św. postaramy się w szczególny sposób wytłumaczyć sobie znaczenie tej łączności, jaka zachodzi pomiędzy beatyfikacją naszego Rodaka i sprawą młodzieży na ziemi polskiej, a pośrednio – na całym świecie.

Jest tradycją Kościoła, że w ciągu całego roku po wyniesieniu na ołtarze, po zaliczeniu w poczet błogosławionych lub świętych odbywają się szczególne uroczystości kościelne; zwłaszcza na tych miejscach, które związane są z życiem, działalnością i śmiercią błogosławionego lub świętego.
Tak też dzieje się po beatyfikacji O. Maksymiliana. Naprzód w Rzymie, potem na różnych miejscach globu, gdzie żył i działał, ale oczywiście nade wszystko na ziemi polskiej odbywają się uroczystości w ciągu tego roku po jego beatyfikacji.

Dzisiaj, przybywamy do Niepokalanowa, gdzie uroczystość ma charakter ogólnopolski. Będzie w niej uczestniczył cały polski Episkopat z Księdzem Prymasem na czele, który tutaj przybędzie na główne nabożeństwo. Będą uczestniczyli także przedstawiciele duchowieństwa, zwłaszcza zakonu franciszkańskiego. Będzie uczestniczył licznie cały Lud Boży, całe społeczeństwo katolickie, zwłaszcza z tutejszej dzielnicy, z tego rejonu, ,w którym Opatrzność Boża postawiła O. Maksymiliana Marię w ciągu wielu lat jego życia; pozwoliła mu spełniać swoje ziemskie posłannictwo i utrwalić je w nazwie: Niepokalanów.

Dzisiaj my wszyscy jesteśmy pielgrzymami do Niepokalanowa; i jako pielgrzymi do tego miejsca życia i pracy naszego Błogosławionego pragniemy wzajemnie się pozdrowić. Pozdrawiam więc wszystkich uczestników tej uroczystości! wszystkich Dostojnych Księży Biskupów, również naszych Gości-Biskupów: salutem dico nostris hospitibus Fratribus in Episcopatu praesertim ex Familia franciscana!

Pozdrawiam wszystkich Kapłanów, zwłaszcza całą Rodzinę franciszkańską, która dzisiaj przybywa tutaj na wielkie swoje święto. Pozdrawiam Siostry zakonne i wreszcie całą wspólnotę pielgrzymią, wśród której się znajdujemy.

W szczególny sposób pozdrawiam młodzież i dzieci. Ponieważ ta Msza św. jest specjalnie dla młodzieży, pragniemy w szczególny sposób modlić się z młodzieżą i za młodzież polską. Pragniemy również wyjaśnić sobie, jak głęboki jest związek pomiędzy beatyfikacją O. Maksymiliana i hasłem, jakie Episkopat Polski rzucił na rok jego beatyfikacji.

Znajdujemy się więc w Niepokalanowie. Wiemy dobrze, że jest to miejsce, na którym przebywał i w sposób szczególny działał O. Maksymilian Maria Kolbe. Wiemy, że był to główny warsztat Jego pracy; nie jedyny, ale główny.

Znając jego życiorys, wiemy, z jakim trudem dochodził do tego warsztatu pracy tutaj, w okolicy Warszawy; jaka droga prowadziła go od Rzymu – poprzez Kraków, poprzez Grodno – na to miejsce. W każdym razie przybył tutaj w duchu ośmiu błogosławieństw; zwłaszcza pierwszego, w którym Jezus mówi: „Błogosławieni ubodzy duchem, albowiem ich jest Królestwo niebieskie”; a także i tego drugiego, w którym mówi: „Błogosławieni cisi, albowiem oni posiądą ziemię”.
Te słowa rzeczywiście wypełniły się w życiu O. Maksymiliana w sposób jakiś szczególnie widzialny, jakby znak dla naszej epoki. Posiadł te ziemie, ale w duchu ubóstwa; tego ubóstwa, które było zasadą jego franciszkańskiego życia. Tutaj, na tej podwarszawskiej ziemi ofiarowanej mu łaskawie przez właściciela zaczął budować swój warsztat pracy.

Jaka to była praca – także wiemy. Nie zaszkodzi jednak uświadomić sobie, że praca ta, którą błogosławiony Maksymilian wybrał jako dzieło swego życia, była szczególnym działaniem wedle potrzeb naszej epoki. Pod tym względem jest on prawdziwym patronem naszych czasów. Zdawał sobie od młodości sprawę z tego, jak wielkie znaczenie w tych czasach postępu i cywilizacji posiadają tak zwane środki społecznego przekazu myśli. Należy do nich prasa, należy do nich radio, należy do nich już obecnie telewizja i film. Przynajmniej to są ogólne dziedziny środków przekazu.

Otóż ten ubogi syn św. Franciszka postanowił – wiedziony na pewno Bożym wezwaniem – swoją działalność apostolską poświęcić współczesnym środkom przekazu myśli. Przede wszystkim wybrał apostolstwo prasy. Z tą myślą tworzył naprzód swoje bardzo ubogie, poniżej wszelkich potrzeb, warsztaty pracy w Krakowie, potem w Grodnie; wreszcie zaczął tworzyć Niepokalanów.
Trzeba stwierdzić, że ten warsztat pracy w dziedzinie przez siebie wybranej urządzał stopniowo w sposób jak najbardziej współczesny. Wiedział, że jeżeli jego działalność apostolska ma być skuteczna, musi się posługiwać wszystkimi współczesnymi środkami techniki; był człowiekiem swoich czasów.

Wiele już powiedziano w słowach, w piśmie, a także i w pieśni, o tych niepokalanowskich maszynach rotacyjnych, które się z roku na rok ulepszały. Powiedziano, że te maszyny miały tutaj tak wyśpiewywać chwałę Bożą, jak za czasów św. Franciszka z Asyżu wyśpiewywały ją drzewa i krzewy, i strumienie, i słońce, i księżyc, i gwiazdy.

Nie znaczy to, ażeby tamten hymn stworzenia przestał być aktualny, dalej po franciszkańsku śpiewa chwałę Bożą cała przyroda. Ale wśród tej przyrody jest człowiek, którego Bóg obdarzył zdolnością kształtowania oblicza ziemi na nowo; dostosowywania jej do swoich potrzeb i zadań. To jest dzieło ludzkiej techniki, pomysłowości i przemyślności; to jest dzieło nauki i wynalazczości. Franciszek XX wieku, Maksymilian Maria, Polak, wszedł ze swoimi maszynami rotacyjnymi, ze swoim współczesnym warsztatem pracy wydawniczej tu w Niepokalanowie, w całe to dzieło stworzenia. Chciał, ażeby hymn stworzenia śpiewała nie tylko cała przyroda, tak jak śpiewała ją za czasów św. Franciszka, za czasów Fioretti. Chciał, żeby ten hymn stworzenia, hymn natury, podjęło całe dzieło człowieka; żeby w hymn natury włączył się hymn kultury. Taka jest wymowa tego warsztatu pracy, który tutaj w Niepokalanowie stworzył O. Maksymilian Maria. Ten warsztat pracy podziwiano dla jego sprawności technicznej. Podziwiano jeszcze bardziej dla tych ewangelicznych początków i zasad, wedle których rozwijał się i kształtował. Przecież to wszystko rosło z niczego: przyszedł człowiek cichy, przyszedł człowiek ubogi duchem i ubogi w środki materialne. I tymi środkami – ubóstwem, cichością , i łagodnością człowieka rosło wspaniałe dzieło. Więc podziwiano dzieło.

My w czasach dzisiejszych stajemy wobec różnych warsztatów ludzkiej pracy, które są coraz bardziej nowocześnie urządzone. Na ziemi polskiej powstają różne nowe huty, różne giganty współczesnego przemysłu, dzieła techniki i nauki. Mówię o tym, bo stamtąd przyjeżdżam: wiecie, że jestem biskupem Krakowa.

Maksymilian Maria Kolbe jest człowiekiem naszych czasów. Jego warsztat pracy był współczesny na miarę jego czasów. Może nawet te czasy wyprzedzał i był pionierem. Szkoda tylko, że ten warsztat pracy zamilkł; że nie może dalej się rozwijać w tym duchu i w tym rozpędzie, który nadał mu człowiek cichy, człowiek ubogi duchem.

Jest rzeczą bardzo wymowną, że O. Maksymilian Maria nadał swemu warsztatowi pracy tu pod Warszawą, nazwę: Niepokalanów. Tak też ,w języku japońskim nazwał swój analogiczny warsztat pracy w Niepokalanowie japońskim. Wiadomo, kogo nam ta nazwa przywołuje na myśl. Czciciel Maryi pragnął, ażeby wszystkim, którzy przy tym warsztacie staną, którzy przez ten warsztat przejdą – wszystkim, którzy będą z jego dzieła korzystać – ta sama myśl przychodziła natychmiast do głowy i do serca. Niepokalanów, to znaczy miejsce Niepokalanej.

Dlaczego takie imię wybrał O. Maksymilian dla swojego warsztatu pracy? dla miejsca swego i swoich braci życia i działania? To się łączy z długą historią jego życia wewnętrznego. W każdym razie ta nazwa mówi nam dzisiaj to samo, co mówiła jemu i jego współczesnym: Niepokalana.
Któż to jest Niepokalana? Wiemy, jest to Matka Syna Bożego, Matka Jezusa Chrystusa. Niepokalana, to jest ta, w której Jezus Chrystus odniósł najpełniejsze zwycięstwo. Przez to imię: Niepokalana, patrzymy przede wszystkim na człowieka, na dzieje rodzaju ludzkiego. Jest człowiek dziedzicem grzechu; stał się człowiek, przez pierwszych rodziców, dziedzicem grzechu. I każdy człowiek nosi w sobie skutki tego grzechu. Ale Ojciec nasz, który jest w niebie, chciał, ażeby zostało odniesione w człowieku zwycięstwo nad grzechem: zwycięstwo nad złem. Dlatego dał nam swojego Jednorodzonego Syna.

Zwycięstwo nad grzechem pierworodnym i jego wszystkimi następstwami odniósł Syn Boży jako Człowiek, odniósł jako Syn Maryi. Odniósł je przede wszystkim przez swoją Ofiarę, przez swoją mękę i śmierć na krzyżu. Odniósł zwycięstwo dla wszystkich ludzi, ale w sposób szczególny dla swojej Matki. I w Niej to zwycięstwo Jezusa Chrystusa zaznaczyło się od pierwszej chwili Jej zaistnienia. Była wolna od dziedzictwa pierwszych rodziców: była Niepokalana.

Syn św. Franciszka, O. Maksymilian Maria, idąc za tradycjami maryjnymi swojego zakonu, wpatrywał się od młodzieńczych lat w tę przedziwną Bożą tajemnicę. Wpatrywał się w postać Maryi; wchodził w misterium Niepokalanej, a przez to dotykał najgłębszej sprawy człowieka, którą jest grzech i łaska, upadek i powstanie, klęska i zwycięstwo. Zwycięstwo odnoszone w Jezusie Chrystusie, zwycięstwo Jezusa Chrystusa w człowieku, zwycięstwo człowieka nad grzechem, nad wszystkimi jego konsekwencjami, przez Jezusa Chrystusa Maryja jest pełnią tego zwycięstwa. Maryja jest wzorem wszystkich, w których Jezus Chrystus to zwycięstwo odnosi. Jest ich wzorem i patronką.

Z takiej to kontemplacji, z takiego zapatrzenia w Bogarodzicę zrodziła się nazwa Niepokalanów. Ta nazwa ma ogromne znaczenie. Mówi nam, że nie wystarczy tylko nowoczesny warsztat pracy technicznej, jeśli się nie stworzy nowoczesnego warsztatu pracy nad człowiekiem. Niepokalanów, to znaczy nowoczesny warsztat pracy nad człowiekiem. Do tego warsztatu nie wszedł Maksymilian sam; weszli z nim setkami jego bracia zakonni. Do tego warsztatu. zwłaszcza po jego wyniesieniu na ołtarze, wchodzimy w jakiś sposób wszyscy: do tego warsztatu pracy nad człowiekiem.

Do tego warsztatu zaproszona jest w szczególny sposób młodzież. Bo właśnie Wy, w Waszym okresie życia, najbardziej zaczynacie odczuwać tę prawdę, że w człowieku jest dziedzictwo Adama; że trwają w nim skutki grzechu pierworodnego. Małe dzieciątko na rękach swojej matki jest jeszcze jakoś ochronione przed tą bolesną samowiedzą; jeszcze nie wie o sobie, bo je chroni jego matka od tych wszystkich prawd o grzechu, który drzemie w każdym człowieku. W miarę jak przybywa lat, zaczynają także dawać o sobie znać złe skłonności, wady główne; przychodzą upadki, łatwo zakorzeniają się nałogi.

Młodość jest poligonem walki. Można od razu się poddać; pójść szeroką, wygodną drogą, o której mówi Pan Jezus, że wiedzie na potępienie. Ale to nie jest godne człowieka. Człowiek, kiedy widzi w sobie zarodki zła, musi podjąć walkę. Musi naprzód uwierzyć w to, że jego zło i słabość jest do przezwyciężenia; i musi chcieć zwyciężyć.

I otóż właśnie tak szeroko sięga idea Niepokalanowa. Tak szeroko jest ona rozpostarta do wszystkich ludzi. Jest ona wymowna zwłaszcza dla młodzieży. Mówi ciągle tym pierwotnym doświadczeniem O. Maksymiliana Marii, który – jak każdy człowiek – nie był od początku święty; stał się świętym za cenę wielkiej pracy nad sobą. Natchnieniem do tej pracy, jej myślą przewodnią, a zarazem źródłem, z którego czerpał, była Niepokalana. Dzisiaj nam tak wspaniale mówi o potrzebie tej pracy liturgia słowa. Słyszymy podobieństwo do tego krzewu, który musi być oczyszczony, jeżeli ma przynosić owoc.

Droga Młodzieży! Drogie Dzieci! Drodzy Rodzice!

 Nie ma innej drogi do szlachetnego człowieczeństwa, nie ma innej drogi do zdrowego społeczeństwa, jak to Chrystusowe oczyszczenie krzewu winnego. które się zaczyna od młodych lat. Trzeba je przyjąć, trzeba je podjąć, trzeba do niego przyłożyć rękę. To nam mówi Niepokalana.

Dzisiaj do Niepokalanowa jest zaproszony poniekąd cały naród polski. Jest zaproszona zwłaszcza cała polska młodzież. Można powiedzieć więcej; jest zaproszona cała ludzkość, ażeby się wpatrzeć i wmyśleć w dzieło błogosławionego Maksymiliana Marii, w świętego naszych czasów, patrona naszej ziemi. Nie wystarczy budować nowoczesne warsztaty pracy technicznej – trzeba zbudować nowoczesny warsztat pracy dla człowieka i nad człowiekiem, bo on jest największą wartością. Ale to jest wartość trudna; trzeba ją wypracować na drodze wychowania, zmagania się z sobą – na drodze może i wielu cierpień oraz doświadczeń.

My, którzy przybyliśmy w pielgrzymce do Niepokalanowa, chcemy tę prawdę wypowiedzieć całej naszej Ojczyźnie, a poniekąd całej ludzkości. Tę prawdę chcemy wypowiedzieć zwłaszcza naszej polskiej młodzieży. Jesteśmy bowiem świadkami wielkich zagrożeń. Płyną one z wad narodowych, które w naszej epoce zdają się w szczególny sposób odzywać na nowo. Ale płyną one także z poważnych błędów wychowania społecznego, wychowania rodzinnego, wychowania osobistego. Bo przecież człowiek nie może być tylko wychowywany przez drugich – musi także sam siebie wychowywać.

W obliczu tego zagrożenia młodzieży polskiej nie tracimy nadziei. Ufamy, że te wielkie Boże siły, a także ta cała naturalna gotowość do dobra, która przecież w duszy każdego człowieka drzemie, to wszystko zwycięży.

Modlimy się z młodzieżą i za młodzież – to znaczy modlimy się o przyszłość. Ogromnie ważne jest to Wasze zwycięstwo w perspektywie przyszłości i naszego narodu, i całej ludzkiej rodziny. Modlimy się o to zwycięstwo za wstawiennictwem błogosławionego naszego rodaka. Modlimy się do Niepokalanej i modlimy się z Nią. Niech zwycięża w duszy każdego Polaka, w duszy każdego chłopca, każdej dziewczyny, na naszej ojczystej ziemi. Nie ma innej drogi do prawdziwego zwycięstwa człowieka, jak tylko Jezus Chrystus. Niech zwycięża nad człowiekiem, ale niech przez Niego zwycięża człowiek, tak jak zwyciężył kiedyś nad człowiekiem: nad młodym człowiekiem, Maksymilianem Marią (przed tym Rajmundem – imię chrzestne). Ale przez to zwycięstwo nad Rajmundem zwyciężył człowiek: zwyciężył Maksymilian Maria. Zwyciężył tutaj w polskim Niepokalanowie, potem w japońskim – zwyciężył w więzieniu na Pawiaku w Warszawie. Wreszcie największe zwycięstwo odniósł w obozie oświęcimskim.

W ciągu tego roku, po beatyfikacji naszego rodaka, pragniemy chodzić po wszystkich śladach tych jego zmagań, tych jego zwycięstw, które odnosił przez Niepokalaną. Pragniemy przy końcu tego roku, w dniu 15 października, dotrzeć do Oświęcimia, gdzie zostało odniesione ostateczne zwycięstwo. To zwycięstwo jest również owocem Niepokalanowa. Tam w Oświęcimiu ostatecznie zwyciężył Chrystus przez Niepokalaną: zwyciężył w człowieku. I dzięki temu tak wielkie zwycięstwo odniósł człowiek, że o tym musi mówić dzisiaj cały świat: głosi to przez usta Następcy Piotra cały Kościół.

Cały świat widzi w tym oświęcimskim zwycięstwie O. Maksymiliana Marii, naszego rodaka, wielki znak nadziei. Bo przecież w tych czasach, w których powstają tak wspaniałe warsztaty pracy, przemysłu, techniki i cywilizacji, jest sprawą ogólnoludzką, ażeby człowiek nie został pokonany. Dlatego też z radością witamy ten znak zwycięstwa człowieka w duchu miłości, zwycięstwa nad nienawiścią. Witamy ten znak przewagi miłości nad nienawiścią w czasach, w których nienawiść okazała się niestety tak potężna.

Ufamy, że za tym znakiem pójdzie człowiek, rodzina ludzka, społeczeństwa, narody – nasz naród; że miłość okaże się silniejsza od nienawiści. Ufamy, że za sprawą Niepokalanej to zwycięstwo odniesie Jezus Chrystus w naszym, a nade wszystko w przyszłym pokoleniu: w tej młodzieży, o którą tak bardzo się modlimy i za którą tak bardzo się modlimy, żeby zrozumiała całą wymowę Niepokalanowa i Oświęcimia, żeby zrozumiała ten wielki znak, który daje Opatrzność Boża naszym czasom, naszej epoce, naszemu pokoleniu, w postaci błogosławionego O. Maksymiliana Marii. I żeby ten znak do końca, nie powierzchownie tylko, odczytała.

Dlatego zebraliśmy się tutaj dzisiaj jako pielgrzymi; o to właśnie się modlimy. Dlatego otaczamy ten ołtarz przy którym kapłani – pod przewodnictwem biskupa sprawują Najświętszą Ofiarę. Niech wymowa tej Ofiary, tej modlitwy Jezusa Chrystusa, będzie dla nas przynajmniej w cząstce taka, jaką była dla naszego Rodaka. Niech z niej płynie to wielkie duchowe zwycięstwo w Jezusie Chrystusie, bez którego nie ma nigdzie i nigdy, i w nikim, prawdziwego zwycięstwa człowieka. Amen.