Przemówienie Ks. Kardynała Korola Wojtyły
w dn. 5 października 1971 r.

W niedzielę 17 października Kościół zaliczy w poczet błogosławionych Człowieka, którego życie i śmierć na sposób szczególny są związane z naszym stuleciem. Wystarczy sobie uświadomić, ze gdyby dotąd żył – o. Maksymilian Kolbe liczyłby siedemdziesiąt siedem lat. Kiedy umarł w bunkrze głodu w Oświęcimiu miał lat czterdzieści siedem, a w tej chwili zaledwie trzydzieści lat dzieli nas od jego śmierci. Doczekał się wyniesienia na ołtarze w stosunkowo bardzo krótkim czasie. Tak bardzo intensywnie narastała opinia świętości, jakby pokolenie, które przeżyło straszliwą druga wojnę światową i pamięta grozę obozów koncentracyjnych, chciało w uznaniu o. Maksymiliana za błogosławionego osiągnąć inne świadectwo o sobie i pozostawić je pokoleniom następnym. Jednakże nie same tylko pragnienia ludzkie kształtują drogę beatyfikacji. Kształtuje je sama Opatrzność Boża przez swoje znaki. Przyjmujemy więc z wdzięcznością fakt, że w tym rychłym wyniesieniu na ołtarze sługi Bożego potomni będą mogli odczytywać przez wieki takie właśnie heroiczne świadectwo, jakie w swoim pokoleniu pozostawił o. Maksymilian Maria Kolbe.

Opinia świętości narastała wokół niego w ciągu całego życia, które było niezwykłe i nieprzeciętne. Jednakże ostatecznie i definitywnie opinia ta zaczęła rozchodzić się i promieniować z miejsca jego śmierci. Był zaś tym miejscem obóz koncentracyjny w Oświęcimiu, bunkier głodu, do którego o. Maksymilian został wtrącony na miejsce innego więźnia, Franciszka Gajowniczka. Sam prosił o to komendanta obozu wówczas, gdy ten wybrał Gajowniczka jako jednego z dziesięciu, którzy mieli iść na śmierć głodową w bunkrze. Śmierć głodowa dziesięciu więźniów miała być okupem wobec władz obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu za ucieczkę jednego. Był to akt terroru – jeden z wielu stosowanych w obozie, gdzie życie ludzkie stawało się nieludzkie. Nie tylko wyniszczająca siły fizyczne praca, ale stała atmosfera terroru i strachu, składała się na ów nieludzki system ludzkiej egzystencji. Poprzez obozy koncentracyjne lata pierwszej połowy naszego stulecia pozostawiły bolesne świadectwo pogardy i nienawiści człowieka.

Czyn o. Maksymiliana jest na tym straszliwym tle czymś zaskakującym. Człowiek chce dać życie za człowieka. Więzień za więźnia, dlatego, że – jak uznał – tamtemu bardziej potrzebne jest życie: ma żonę i dzieci – niż jemu zakonnikowi, który od młodości poświęcił swoje życie wyłącznie Bogu. „Jak to się stało – mówi Gajowniczek („Kultura”, 15 sierpnia 1971) – że Fritsch (komendant obozu) usłuchał więźnia – nigdy tej zagadki się nie wyjaśni. Nie wierzyłem sobie, że znów będę żył”. Czy o. Maksymiliana był od razu w pełni czytelny, w oczach ludzi, którzy nań patrzyli miał od razu swe właściwe ewangeliczne znaczenie. Więźniowie świadczą, że tak o tym czynie o. Kolbego mówiono w obozie oświęcimskim, i że to wielu podnosiło go na duchu. Ofiara poniesiona za brata musiała  w sposób szczególny przypomnieć słowa Chrystusa: „nikt nie ma większej miłości nad tę, żeby duszę swa położyć za przyjaciół swoich” (J 15,13).

Ofiary o. Maksymiliana, jego śmierci w bunkrze głodu, która nastąpiła w kilkanaście dni po wystąpieniu z szeregu, aby pójść na miejsce innego więźnia, nie można pojąć w oderwaniu od całości jego życia. Ewangeliczne znaczenie tej śmierci tłumaczy się całością życia Sługi Bożego, jak równocześnie można powiedzieć, że śmierć stanowi ostatnie słowo tego życia, że w niej spełnia się do końca jego najistotniejsza treść. O. Maksymilian Kolbe był synem duchowym św. Franciszka, był żarliwym apostołem swoich czasów w Polsce i na misjach w Japonii, był wreszcie kapłanem, który swoje kapłaństwo pojmował jako niepodzielne i całkowite oddanie Bogu na wzór Chrystusa.

Istnieje szereg książek o o. Maksymilianie Kolbe, ostatnio został opublikowany w Warszawie tom pt.: Studia o o. Maksymilianie Kolbe, zawierający prace naukowe na jego temat. We wszystkich ujęciach uderza po pierwsze bezwzględne przystosowanie siebie do niezmiennych prawd Ewangelii, owa istotnie wysoka a równocześnie tak bardzo prosta droga życia franciszkańskiego. Po drugie – rys współczesności w dziedzinie apostolstwa: o. Maksymilian stał się pionierem środków społecznego przekazu (mass media) w apostolstwie, przede wszystkim prasy, i wszystkie swoje energie włożył w zorganizowanie nowoczesnego warsztatu pracy apostolskiej, na terenie polskiego i japońskiego Niepokalanowa. Wreszcie – i to jest jakaś najgłębsza tajemnica duszy o. Maksymiliana: jego zupełnie swoista i niepowtarzalna miłość do Maryi, do Niepokalanej. Jest w tej miłości i postawa dziecka pełna bezwzględnej, heroicznej ufności, i postawa rycerza, który pragnie cały świat podbić dla swego Ideału. Wystarczy sobie przypomnieć, że wydawany przez Kolbego miesięcznik nosił w Polsce i Japonii nazwę „Rycerz Niepokalanej”. Założone zaś przez niego – jeszcze w latach kleryckich – stowarzyszenie bardzo podobną nazwę Militia Immaculatae.

I to wszystko razem wypełniło czterdzieści siedem lat życia sługi Bożego na ziemi. Czterdzieści siedem lat trudnych, pracowitych, żarliwych. Kresem tych lat jest więzienie, obóz koncentracyjny, zdeptanie ludzkiej godności, wreszcie śmierć głodowa. Milenijny Kościół w Polsce, młody Kościół w Japonii, wreszcie Kościół na całym świecie raduje się z o. Maksymiliana, raduje się z jego życia i śmierci, z jego ofiary i zwycięstwa, z uczestnictwa w Chrystusowym Krzyżu i Zmartwychwstaniu. „Udręczenie życia doczesnego nie są niczym wobec przyszłej chwały, która się w nas objawi” (Rdz 8,18) – te słowa św. Pawła ożywają w duszy całego Ludu Bożego, w którym Sobór Watykański II odnowił świadomość eschatologiczną, świadomość Bożych przeznaczeń. Równocześnie zaś ten że Lud Boży odczytuje w o. Maksymilianie historyczna ciągłość dzieła Odkupienia, które wchodzi w dzieje i zakorzenia się w węzłowych punktach ludzkiego dramatu na ziemi. Tak więc świadek wiecznej i niebiańskiej chwały: Sługa Boży o. Maksymilian Kolbe – od 17 października pośród Błogosławionych Kościoła – jest zarazem świadkiem naszego stulecia, świadkiem pokolenia, które nosi w sobie głębokie rany i potrzebuje łaski uzdrowieńczej jako owoców Chrystusowego Odkupienia.

Ojciec Święty Paweł VI mocą swego najwyższego w Kościele urzędu apostolskiego zaliczy Sługę Bożego Maksymiliana Kolbego w poczet błogosławionych Kościoła podczas obrad Synodu Biskupów w Rzymie. Tematem Synodu jest kapłaństwo służebne (sacerdotium ministeriale) i sprawiedliwość w świecie współczesnym. Wśród wielu głosów, jakie odzywa  się w obu tych sprawach na Synodzie, trzeba ażeby był usłyszany również i ten głos jedyny, któremu na imię o. Maksymilian Maria Kolbe w pełnym wymiarze swego życia i śmierci, swego oddania i swej ofiary, swego ubóstwa, swej posługi i swego heroizmu, swojej ufności i swego zwycięstwa przez Krzyż.

I trzeba, ażeby ten Głos był usłyszany.