Rabin Sacha Pecaric

Niezdolność mówienia

(wykład w Centrum Dialogu i Modlitwy w Oświęcimiu 9 września 1999 r.)

Nie uważam się za osobę w pełni odpowiednią do mówienia na ten temat, ponieważ jestem na tyle młody, że nie pamiętam wojny. Ponadto przychodzę tutaj jako reprezentant specyficznego odłamu żydostwa, w którym na pewne zagadnienia patrzy się w szczególny sposób. Sądzę jednak, że jest bardzo istotne, aby rozważyć, jak ortodoksyjne żydostwo patrzy na tak skomplikowany temat jak Auschwitz. Bo jest to punkt widzenia odmienny od perspektywy nie tylko nie-Żydów, ale i Żydów, czy to w Izraelu, czy Ameryce. Zarówno w Izraelu, jak i w Ameryce mieszkają – jak wiadomo – Żydzi o bardzo różnych stanowiskach, od Żydów niewierzących do reformowanych, konserwatywnych i syjonistów. Wszystko, co tutaj mówię, są to moje poglądy odzwierciedlające punkt widzenia ortodoksyjnego żydostwa.

Nieporozumienia często wynikają z nieznajomości realiów. Z nieporozumieniami mamy do czynienia nie tylko po stronie nieżydowskiej. Kiedyś ortodoksyjne żydostwo albo żydostwo, które istniało w ogóle, było bardzo zamknięte. Żydzi byli izolowani nie tylko przez getto, które separowało w sensie fizycznym. Istniała także izolacja ze strony Żydów wobec świata świeckiego, katolickiego lub jakiegokolwiek [innego kręgu kulturowego]. Dlatego najpierw pragnę przedstawić Państwu, czym jest żydostwo, żeby potem można było przyjąć niejako stanowisko Żyda religijnego i poprzez jego optykę spojrzeć na Holocaust.

Żyd kieruje się w życiu wskazaniami Tory. Tora to w potocznym tłumaczeniu pięć ksiąg Mojżesza, które czasem tłumaczy się jako Prawo, co jest tłumaczeniem błędnym. Bo słowo Tora w hebrajskim pochodzi od słowa hoora, co znaczy boska instrukcja. Dlatego Tora nie odgrywa roli prawa, czy książki, ale jest instrukcją na życie. To nie jest książka na półkę, czy książka, którą ma się studiować (i czasem się ją studiuje, a czasem nie), ale jest to prawdziwe odzwierciedlenie samego życia. Jeżeli chcę obsługiwać jakieś techniczne urządzenie, potrzebna mi jest książka-instrukcja. Jeżeli chcę żyć jako człowiek, potrzebuję przewodnika, żebym wiedział, co robić.

Bardzo ważne jest, by zobaczyć, jak mocno Żyd jest związany z Torą. Tora zawiera 613 przykazań – 248 pozytywnych i 365 negatywnych. Obejmuje ona dwie części: pięć ksiąg, które są spisane na pergaminie i włożone do arki w synagodze – to Tora pisana; druga część to Tora ustna. Obie części są bardzo ściśle ze sobą związane. Są one niezwykle ważne dla Żyda religijnego, nawet nie będę mówił ortodoksyjnego, bo to jest jakieś nowe słowo, ale dla Żyda, który jest związany ze swoją tradycją. Taki Żyd nie może myśleć o jednej bez połączenia z drugą.

Talmud, który jest częścią Tory ustnej i zawiera 63 traktaty – to w rzeczywistości długie rozważania, które powstawały przez pięć stuleci. Miszna, część Talmudu, była spisana w II wieku. Przez następnych 300-400 lat Talmud krystalizował się w jesziwach – akademiach żydowskich. Miszna została spisana tylko i wyłącznie w obliczu bardzo niepewnej sytuacji politycznej w Izraelu. Pamiętamy – to czasy zburzenia drugiej Świątyni. Ówcześni rabini podjęli decyzję, żeby rabi Jehuda Hanasi spisał tę część, którą nazywamy Miszną. W ten sposób powstała tradycja, która mimo że jest spisana, jest nazywana ustną tradycją, bo nigdy nie miała być spisana. Wiedzmy zatem, że nawet jeśli jakiś fragment jest zapisany, to nie znaczy, że jest to Tora pisana.

Tora jest czytana zawsze w sobotę rano; również, ale trochę krócej, w poniedziałek i we czwartek rano oraz podczas świąt. Bardzo ważne w Torze jest to, że każde słowo ma właściwą melodię. W języku hebrajskim, w tekście pisanym, nie znajdziemy oznaczonych samogłosek. Później w druku dodano punktację samog łoskową tekstu, ale nie w Torze liturgicznej, używanej w synagodze. Dlatego ten, kto czyta Torę w synagodze, ma zapisane tylko spółgłoski. Człowiek, który czyta, musi znać tekst oskonale, bo się nie może pomylić w wokalizacji słów. Następna rzecz, którą musi umieć ten człowiek, związana jest z tym, że każde słowo ma również określoną intonację, to znaczy ton muzyczny. Na przykład słowo adam – człowiek, napisane w Torze ma tylko 3 litery. Ale słowo adam jest opatrzone znakiem pazer, który powoduje, że słowo adam musi być przeczytane w sposób: adaaaaam, dokładnie w taki sposób, pazer zapisany nutami wyglądałby tak: C C D E F G A H A G F F [intonacja drugiego „a” w słowie adam wznosi się i opada]. Każde słowo w Torze jest opatrzone jednym z 28 znaków muzycznych. Każda z ksiąg proroków także ma swoją melodię. Podobnie to, co nazywamy Chamesz megilot, czyli pięć zwojów, które są czytane podczas świąt. I każda z pięciu ksiąg Biblii, z Tanach, ma również swoją melodię muzyczną. Człowiek, który czyta, musi być biegły na tyle, żeby umieć to dokładnie przeczytać, tak jak być powinno. Ta muzyka i wynikająca z niej duchowość jest wzbogaceniem języka. I to jest muzyka Tory pisanej. Istnieje również muzyka Tory ustnej. Jeśli ktoś wejdzie do jesziwy, to usłyszy muzykę życia. Tam jest powiedzmy 50-100 osób, które siedzą naprzeciwko siebie i zazwyczaj jeden na drugiego ciągle krzyczy. Z tego właśnie wzięło się powiedzenie, że jest taki hałas jak w żydowskiej szkole. Tam muzyka ustaje tylko w jednym momencie – kiedy jest modlitwa odmawiana po cichu, na stojąco. Tylko wtedy jesziwa jest cicha, następuje zawieszenie, tak że można słyszeć wszystko inne, tylko nie rozmowę. Warto tu przypomnieć, że argumentacja Talmudu, dialektyka Talmudu jest równie ż zróżnicowana w sposób muzyczny. To znaczy w argumencie wprowadzającym intonacja głosu wznosi się: „Skoro ja powiem taaaaaak”. A potem intonacja głosu opada: „Mógłbym odpowiedzieć taaaaaak”. I ciągle pojawia się w argumentacji rozróżnienie melodyczne pomiędzy niskim i wysokim głosem.

Problem polega na tym, że o ile kiedyś w Polsce było bardzo dużo tej muzyki, teraz tej muzyki po prostu nie ma. Pozostało coś, co jest absolutnie nieporównywalne z bogactwem, które istniało tutaj przed wojną. Muzyka świata żydowskiego była tak żywa, że jej echo każdy w Polsce mógł usłyszeć, nie tylko Żydzi.

Powrócę jednak jeszcze do momentu ciszy. W języku hebrajskim są dwa słowa oznaczające ciszę. Jedno oznacza ciszę, kiedy człowiek nie mówi (sztika). Ale jest i drugie słowo cisza (dumija) – i to jest cisza, kiedy człowiek jest niemy, kiedy człowiek nie ma już zdolności mowy. I w zasadzie to drugie słowo, niezdolność mówienia, jest również używane, kiedy w Izraelu jest wielkie cierpienie – wtedy to nie jest cisza taka, że nie ma już co powiedzieć, ale jest to cisza cierpienia, które już nie może mówić.

Myślę, że to jest minimum, które mogę powiedzieć jako wprowadzenie, żebyśmy mogli zrozumieć, jaki jest pogląd ortodoksyjnego żydostwa, religijnego żydostwa na Holocaust, zdarzenie, o którym naprawdę trudno jest mówić. Zobaczmy, jaka jest odpowiedź religijnego człowieka na coś, co trudno jest wyrazić słowami. Bo jeżeli tutaj jest nas powiedzmy 40 osób, proszę sobie wyobrazić, ile to jest 400 ludzi. I proszę sobie wyobrazić, ile to jest 4 tys. ludzi. I proszę pomyśleć, ile to by było 40 tys. ludzi – już to jest nam trudno sobie wyobrazić. Albo ile to jest 400 tys. ludzi. Przypominają mi się Błonia w Krakowie. Gdy są zapełnione ludźmi, to ile tam jest ludzi? I są to ludzie, którzy byli dziećmi, którzy mieli rodziców, mieli imię i nazwisko. W pewnym momencie ktoś ładuje ich do wagonów i ciężarówek. Przybywają gdzieś, a ich niewinność myśli jest takiego rodzaju, jak powiedzmy kurczaka, który za chwilę będzie zabity. Żadnego wyobrażenia o tym, co się stanie. I piętnaście minut, czy pół godziny później tej duchowości, tego życia, tego całego mikrokosmosu, o którym mówiliśmy – nie ma. Wszyscy zostali zamordowani: z rodzicami, z braćmi, z wnukami.

Jesteśmy tutaj, żeby porozmawiać jeszcze o czymś innym. Co jest takiego w człowieku, że jest zdolny po dwóch czy prawie trzech latach życia w pewnej rzeczywistości, pod koniec swoich zapisków zanotować: „I oprócz wszystkiego wierzę, że ludzie są głęboko dobrzy”. To jest zdanie z dziennika Anny Frank. Tam jest zdanie, które mówi: „Oprócz wszystkiego ja wierzę, że ludzie są dobrzy”. Co kieruje człowiekiem, że jest zdolny nie przez dzień, nie przez tydzień albo miesiąc, ale przez kilka lat żyć w całkowitym strachu i jeszcze zapisać takie zdanie. To jest pytanie, które chciałbym sobie zadać.

Przejdźmy do Piaseczne Rebe, do rabiego Kalonimusa Kalmana Szpiry, i do wszystkich ludzi, którzy zostali wymordowani w komorach gazowych. Oni nawet nie byli zdolni wątpić w dobro człowieka. Ich niewinność myśli była takiego rodzaju, że nikomu nie przychodziło do głowy, że to się może źle skończyć. W owym czasie było bardzo mało ludzi zdolnych do wątpienia albo przeczuwania, co może się stać.

W Torze jest taki werset, który mówi, że kiedy Żydzi nie będą dobrzy, to Bóg uczyni ester panim (ukrycie twarzy). Rdzeń str jest również w takich słowach, jak np. misteria. Słowo nistar – misterium – oznacza nie coś, czego nigdy nie możemy zrozumieć, ale coś, co jest zakryte, coś do czego nie mamy wglądu. I wspomniany już werset mówi, że kiedy Żydzi nie będą się właściwie zachowywali, Bóg uczyni ester panim, to znaczy odwróci, zakryje swoją twarz.

W Torze występuje bardzo wiele ntropomorficznych wyrazów. Muszą być one tłumaczone tak, żeby pokazać, że Bóg nie ma żadnych fizycznych właściwości. Zwykle jako interpretację słowa panim, co oznacza twarz, uznaje się: opiekę, doglądanie, opatrzność.

Zatem: kiedy Bóg patrzy na Izrael, wtedy Izrael jest pod opieką Boga i wtedy nic mu się nie może stać. Zwykła interpretacja tego wersetu brzmi więc: kiedy Bóg odwraca twarz, skrywa twarz, ta opieka nie istnieje i wtedy wszystko może się zdarzyć.

Zanim powiem, jak interpretuje ten werset – radykalnie inaczej – rabi Kalonimus Kalman Szpira, pragnę przypomnieć, że jest to człowiek, który przebywa w warszawskim getcie prawie od samego początku. Chodzi ulicami i widzi, jak ludzie umierają. Żyje tam i co święto i co szabat przemawia do ludzi w synagodze. Kiedy czytamy jego książkę Esz kodesz, czyli Święty ogień, w zasadzie nie mamy prawie nigdzie odczucia, gdzie to się dzieje. Jest ona kompletnie wyrwana z historii. Nigdzie w niej nie jest napisane, że np. Niemcy zamordowali tyle i tyle ludzi. Zawiera tylko duchowe rozważania. Rabi Kalonimus Kalman Szpira po prostu objaśnia Torę, tak jak rabini robili to przez wieki – interpretuje wersety, tłumaczy, jak się zachowywać. Ale z drugiej strony, kiedy czytamy tę książkę, echo historii jest w niej ciągle – jesteśmy jednak gdzieś w warszawskim getcie. Na końcu książka zawiera rozważania, które zbliżają się do teodycei. Teodycea w zasadzie ma na celu znaleźć sposób, jak usprawiedliwić Boga wobec zła, które się dzieje na naszych oczach. Bo czasem ludzie mówią: Jak Bóg mógł do tego dopuścić, że ktoś morduje, że jest wojna. Oczywiście tak stawiany problem staje się bardzo trudny.

Dla religijnego człowieka teodycea jest w zasadzie zbędna. Bo jeżeli ja poważnie traktuję Boga, to pytania: dlaczego, po co i jak On coś czyni, są drugorzędne. Przypomnijmy sobie, że w Torze jest napisane: będziesz kochał swojego Boga z całego twojego serca. Raszi, komentator z XI stulecia, tłumaczy: z całego serca, to znaczy, żeby twoje serce nie było podzielone przed Bogiem. A dodatkowy komentarz Rasziego wyjaśnia, co to znaczy „żeby twoje serce nie było podzielone przed Bogiem”: żeby ci nie przeszło przez myśl zapytać się, dlaczego złym ludziom jest dobrze. Żeby ci to nie przeszło przez myśl. Jeżeli naprawdę kochasz Boga z całego twojego serca, nie możesz nawet pomyśleć i zapytać: a dlaczego złemu człowiekowi jest dobrze? Nawet pomyśleć! Bardzo subtelny jest Raszi.

Wróćmy do Piaseczne Rebe i do tłumaczenia tego wersetu, że Bóg odwraca swoją twarz. Rabi Kalonimus Kalman Szpira w takim miejscu jak warszawskie getto i w takim czasie jak rok 1943, mówi (i to jest naprawdę radykalne tłumaczenie tego wersetu): Bóg się odwraca nie dlatego, że jest zły na swój lud, ale: Bóg odwraca swoją twarz, bo Bóg płacze i cierpi za swój lud. Kiedy Bóg płacze, nikt nie może zobaczyć Jego twarzy. Niewielu ma takie podejście. Trudno sobie wyobrazić, że taki człowiek w takim momencie mówi: Bóg odwraca swoją twarz, bo Bóg cierpi i płacze za swój naród. To jest bardzo trudne do pomyślenia.

Naród żydowski stanowią dzisiaj ludzie religijni, ale też Żydzi, którzy już dawno zapomnieli o Bogu; są to np. Izraelczycy, którzy czasem o Bogu wiedzą zbyt mało. Ale jest jedna podstawowa cecha narodu żydowskiego, która pozwala takim ludziom jak Anna Frank powiedzieć zdanie: wierzę, że ludzie jednak są dobrzy. Albo która pozwala takiemu człowiekowi jak rabi Kalonimus Kalman Szpira powiedzieć, że Bóg jest bardzo przejęty tym, co się dzieje.

Tych wszystkich ludzi, którzy zostali w tak niewłaściwy sposób pozbawieni życia, łączyła jedna rzecz. I to nie jest wiara, bo wiara jest terminem zbyt wąskim. Myślę, że odpowiednie słowo to ufność. Ufność, że jest sens tego świata, że historia to jest mozaika i że nie od razu wszystko możemy pojąć. My podchodzimy do życia z taką własną, cichą pieśnią głęboko w duszy, którą można określić jedynie słowem ufność. Myślę, że to jest to, co dawało siłę. Dla nas w sensie religijnym, jest prawie niemożliwe nie ufać.

Prawda jest taka, że obecnie wielu Żydów na świecie nie posiada już takiej ufności. Tym chciałbym zakończyć wypowiedź, jak duchowa myśl żydowska patrzy na problem [Holocaustu], gdzie z jednej strony jest niezdolność mówienia, gdy cierpienie jest tak głębokie, że człowiek staje się niemy, a z drugiej strony istnieje wielka ufność, że się nie można poddać, że pewne rzeczy muszą przetrwać. I na szczęście dla nas ta pieśń ufności obecnie przeniosła się w jakiejś mierze do Izraela i do Ameryki.


Tekst został opublikowany w książce Dialog u progu Auschwitz. Wydawnictwo UNUM, Kraków, 2003.