Eklezjalny i społeczny wymiar
wezwania do przebaczenia i pojednania

„Pojednanie nie jest jedynie jakąś opcją, za którą może czy powinien opowiedzieć się Kościół, ale jest to sama istota jego tożsamości” – mówił 13 sierpnia 2017 r. w Centrum Dialogu i Modlitwy w Oświęcimiu abp Wojciech Polak.

Prymas Polski był uczestnikiem jednego z paneli VIII Europejskich Warsztatów Fundacji Maksymiliana Kolbego. Przedsięwzięcie ma charakter cykliczny i organizowane jest przez Fundację Maksymiliana Kolbego z myślą o młodych Europejczykach. Ich istotą jest pragnienie przyczynienia się do dzieła przebaczenia i pojednania oraz odbudowania zaufania i pokoju, szczególnie w społeczeństwach tych krajów europejskich, które w niedawnej przeszłości doświadczyły nienawiści, przemocy i wojny. Tegoroczne spotkanie zorganizowano w dniach 11-16 sierpnia 2017 r. W warsztatach wzięli udział przedstawicieli 14 państw m.in. z Rosji, Ukrainy, USA, państw bałtyckich oraz Niemiec i Polski, a także delegaci Międzyreligijnej Rady Bośni i Hercegowiny, złożonej z reprezentantów wspólnoty serbsko-prawosławnej, katolickiej, muzułmańskiej oraz żydowskiej.

Tekst wystąpienia Prymasa Polski

Podejmując zaproponowany temat i chcąc mówić o roli Kościoła w Polsce w dziele pojednania warto najpierw dostrzec zarówno ściśle kościelny (eklezjalny) oraz społeczny fundament tego wezwania. W kwestii pojednania Kościół podejmuje wezwanie Apostoła Narodów zawarte w 2 Liście do Koryntian: Bóg pojednał nas ze sobą przez Chrystusa i zlecił nam posługę jednania (…) tak więc w imieniu Chrystusa spełniamy jakby posłannictwo Boga samego (…) w imię Chrystusa prosimy: pojednajcie się z Bogiem. Pawłowe wezwanie do pojednania z Bogiem jest jednocześnie wezwaniem do pojednania z bliźnimi. W Chrystusie Kościół znajduje wezwanie, ale również uzasadnienie tego posłannictwa jednania. Nie jest to jedynie jakaś opcja, za którą może czy powinien opowiedzieć się Kościół, ale jest to sama istota jego tożsamości. Nikt sam z siebie nie jest przecież zdolny do przebaczenia czy pojednania. Pozostają one darem i odpowiedzią wiary. Trzeba jednak pamiętać, że tylko Kościół wewnętrznie pojednany może być skutecznym narzędziem pojednania w świecie. Jestem przekonany, że taka właśnie świadomość Kościoła i jego misji pojednania, ożywiona i podkreślona, zwłaszcza podczas prac Soboru Watykańskiego II, wpłynęła na postawę Kościoła w Polsce, i na jego konkretne zaangażowanie w dzieło pojednania Kościołów i narodów. Odbija się ona we wszystkich trzech dokumentach i we wszystkich działaniach, jakie dotyczyły – idąc chronologicznie – pojednania pomiędzy Polakami i Niemcami (1965), pomiędzy Polakami i Rosjanami (2012), a także Polakami i Ukraińcami (2013). Każde z tych działań i inicjatyw, oczywiście we właściwym sobie czasie i kontekście, u swych podstaw kierowało się tą perspektywą i wyrastało z tej właśnie świadomości Kościoła, która okazała się niezwykle ważna dla społecznej akceptacji działania Kościoła, ale także ich recepcji w świadomości i życiu całego społeczeństwa.  Jednym z wielu świadectw podkreślających konieczność takiego spojrzenia na podejmowane działania dotyczące pojednania, jest choćby fragment homilii wygłoszonej przez ówczesnego arcybiskupa, metropolitę krakowskiego Karola Wojtyłę. W kontekście pojednania polsko-niemieckiego mówił w niej: czy po tysiącu latach chrześcijaństwa w Polsce, po tysiącu Bożych narodzin na tej ziemi, na tym królewskim wzgórzu, można było tak powiedzieć? Może są ludzie, którzy chcieliby (są tacy) żebyśmy powiedzieli im (Niemcom) byliście i jesteście naszymi wrogami. Pytam jednak – dodawał arcybiskup – czy w obliczu tysiąclecia naszego chrztu, przyjęcia Chrystusa, my biskupi polscy, mogliśmy tak powiedzieć? W ten sposób arcybiskup krakowski jasno ukazywał, że to nie kalkulacje polityczne czy kierowanie się jakąś społeczną strategią stoi tak naprawdę u źródeł i fundamentów podejmowanego przez Kościół w Polsce dzieła pojednania. Zasadza się ono na prawdzie o Kościele i jego rozumieniu misji pojednania.

List biskupów polskich do biskupów niemieckich – 1965 r.

Chciałbym najpierw wrócić na chwilę do niedawnych obchodów 1050-lecia Chrztu Polski (2016), które niejako z nową mocą przypomniały nam o tym wyjątkowym wydarzeniu poprzedzającym Sacrum Poloniae Millenium, jakim było wystosowanie przez polskich biskupów do biskupów niemieckich bardzo szczególnego listu. Z ław kończącego się powoli Soboru Watykańskiego II, jak wówczas napisali, w duchu jak najbardziej chrześcijańskim, ale i bardzo ludzkim, zapragnęli wyciągnąć ręce do biskupów niemieckich, prosząc o przebaczenie i wybaczając Niemcom. W zgodnej opinii wielu komentatorów list biskupów polskich, napisany w wigilię obchodów milenijnych, stał się nie tylko początkiem cudownego procesu pojednania pomiędzy Polakami i Niemcami, ale także, w pewnym sensie, był u fundamentów pokojowych przemian, z jakimi mieliśmy do czynienia na przełomie lat 80 i 90 minionego stulecia w Europie. W swoim słowie wygłoszonym z okazji odbywającej się w Rzymie sesji poświęconej temu właśnie listowi (z okazji 50-lecia listu), kardynał Pietro Parolin, sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej, słusznie zauważył, że ten odważny gest Kościoła w Polsce, dokonany w duchowej jedności z dobiegającymi końca obradami Soboru Watykańskiego II, otworzył trudną, ale skuteczną drogę w procesie pojednania między dwoma narodami, tak mocno doświadczonymi wzajemną nienawiścią, jaką wywołała II Wojna Światowa. Kardynał w swoim słowie zauważył jeszcze, że ten gest Kościoła w Polsce może być przykładem i swoistym modelem działania dla tych narodów i społeczeństw, które również dziś zmagają się z tak trudnymi sytuacjami podziałów i konfliktów.

Chciałbym jednak zwrócić szczególną uwagę na to, w jakim czasie i w jakich okolicznościach Kościół w Polsce włączył się we wspomniany proces pojednania pomiędzy Polakami i Niemcami. Działo się to zaledwie dwadzieścia lat od zakończenia II Wojny Światowej, w kontekście kończącego się Soboru Watykańskiego II, w wigilię obchodów milenijnych Chrztu Polski. Biskupi Kościoła w Polsce byli wówczas przekonani, że nadszedł czas, aby rozpocząć dialog, który – jak wierzyli – musi się udać i z czasem wydać dobre owoce wzajemnego zrozumienia, przebaczenia, pojednania i współpracy. Kiedy w końcu nadszedł czas uroczystego Te Deum Narodu na Wzgórzu Lecha w Gnieźnie w tysięcznym roku Chrztu Polski, Prymas Tysiąclecia wspominając Nowennę przygotowującą wiernych do jubileuszu powiedział, że przygotowywaliśmy się przez dziewięć lat do tej chwili. Przez dziewięć lat dopełnialiśmy rachunku sumienia, klęczeliśmy pokornie na kolanach, biliśmy się w piersi i przepraszaliśmy za wszystko, co nie wydało owocu. Ale jeśli jesteśmy sprawiedliwi wobec dziejów – dodawał Ksiądz Prymas – to musimy przyznać, że wprawdzie nie my, ale Bóg w naszym narodzie zwyciężał. Przez Boże zwycięstwo stajemy dzisiaj w obliczu naszych dziejów świadomi, że przeszliśmy przez ogień i wodę, a Bóg wyprowadza nas na miejsce ochłody.

Osobiście jestem przekonany, że wypowiadając w Gnieźnie te słowa, Kardynał Stefan Wyszyński, miał w pamięci to wydarzenie, kiedy w Rzymie, w ów listopadowy dzień, po południu, wraz z pozostałymi 36 biskupami, jako pierwszy podpisał jakże szczególny list – orędzie biskupów polskich do ich niemieckich braci w Chrystusowym urzędzie pasterskim. Przygotowywany pieczołowitym staraniem arcybiskupa wrocławskiego Bolesława Kominka, okazał się gestem prawdziwie profetycznym. Jeśli bowiem jest prawdą, że w kontekście Millenium Chrztu Polski trzeba było również uczynić rachunek sumienia i przeprosić za wszystko, co nie wydało owocu, to przecież nie mogło zabraknąć tego pokornego wyciągnięcia dłoni i tych pamiętnych, powtarzanych dziś i odmienianych na różne sposoby słów: udzielamy wybaczenia i prosimy o nie. Przecież tak tylko – napisali wówczas polscy biskupi – będziemy mogli ze spokojnym sumieniem obchodzić nasze Millenium w sposób jak najbardziej chrześcijański. Przyjęty przez nas chrzest i wiara zobowiązują bowiem do wołania o przebaczenie i do przebaczenia win i grzechów. A prymas Wyszyński mówił, że potrzeba dziś światu przebaczenia i ludzi umiejących przebaczać.

Orędzie polskich biskupów, podpisane i przesłane niemieckim braciom w biskupstwie było szczególnym krokiem w bezpośrednim przygotowaniu milenijnych obchodów, ale stało się również źródłem cierpienia samego Prymasa Tysiąclecia i oskarżonych przez komunistów o zdradę polskich biskupów. Z perspektywy czasu wspominając orędzie biskupów polskich do biskupów niemieckich, jako Kościoły i narody, myślę że mamy prawo dziękować za wytyczenie tej szczególnej drogi ku wzajemnemu przebaczeniu i pojednaniu. Trzeba być świadomym nie tylko tej historycznej chwili i siły, z jaką wpłynęła ona na rozwój naszych wzajemnych relacji, ale i przykładu, który jest niesamowicie ważny w kontekście bieżącej i trudnej zarazem sytuacji nie tylko w relacjach między Polakami i Niemcami, ale także w tak wielu kwestiach, które dzielą nas we współczesnej Europie.

Dlatego W swym liście pasterskim wydanym z okazji obchodów 1050. lecia Chrztu Polski, nieomal więc po kolejnych pięćdziesięciu latach od tego pamiętnego wydarzenia, biskupi wskazują, że chrzest święty tworzy jedność, która nie sprowadza się wyłącznie do wzajemnej tolerancji, lecz spełnia się w wymianie duchowych darów. Przestrzegają przy tym, że mnożenie podziałów czy choćby obojętność wobec nich, jest ciężkim grzechem i antyświadectwem, które pomnaża zgorszenie. Jestem pewien, że ten pierwszy krok uczyniony przez Kościół w Polsce w dziele pojednania i przebaczenia między Niemcami i Polakami, stał się w pewnym sensie wzorem i przykładem, od którego rozpoczynano nowe prace i nową refleksję, i do którego, chociaż pośrednio, odwoływano się w kolejnych etapach, ukazujących wzajemne relacje między Polakami i Rosjanami oraz Polakami i Ukraińcami.

Przesłanie Kościoła Katolickiego w Polsce i Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego do narodów Polski i Rosji

Teraz chciałbym przez chwilę nawiązać najpierw do wspomnianych relacji między Polakami i Rosjanami. Podpisane przed pięciu laty, 17 sierpnia 2012 roku, na Zamku Królewskim w Warszawie, wspólne przesłanie Kościoła Katolickiego w Polsce i Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego do narodów Polski i Rosji było – jak powiedział w dniu podpisania tego przesłania sam Patriarcha Rosji i Całej Wszechrusi Cyryl I: duszpasterskim świadectwem o tym, że wiara nasza wzywa nas do pokonywania ukształtowanych historycznie negatywnych stereotypów, do wzajemnego szacunku i zaufania, które są w stanie otworzyć perspektywę wspólnego wzrostu, do solidarności i miłości chrześcijańskiej. W ten sposób zwierzchnik Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego wyraził przekonanie, że jako chrześcijanie, jesteśmy wezwani do wniesienia szczególnego wkładu do wymagającego wiele wysiłku procesu pojednania rosyjsko-polskiego. Oczywiście świadomość tego procesu, jak i konieczność pokonywania negatywnych stereotypów, narosłych zwłaszcza przez lata komunizmu, wiązała się i nadal wiąże z odbyciem jeszcze długiej drogi. Można powiedzieć, a chcę i mogę o tym również osobiście zaświadczyć, że takie pragnienia odzywały się co jakiś czas w sercach osób wrażliwych na naszą wspólną historię. Jednym z wielu przykładów jest choćby głos pochodzącego z archidiecezji gnieźnieńskiej abp. Tomasza Pety, metropolity Astany w Kazachstanie. To on w czasie jednych z uroczystości odpustowych ku czci św. Wojciecha, biskupa i męczennika w Gnieźnie, w wygłoszonej podczas uroczystych nieszporów homilii, na wieść, że na świętowojciechowe uroczystości do Gniezna przybyła delegacja z rosyjskiego Sergiejew Posad (dawnego Zagorska), rosyjskiego partnerskiego miasta Gniezna, postawił dość prowokujące wówczas pytanie: czy po pojednaniu pomiędzy Polakami i Niemcami, które naznaczyło nasze wzajemne relacje w minionym stuleciu, właśnie teraz, u progu nowego stulecia i nowego tysiąclecia nie nadszedł już czas na pojednanie Polaków z Rosjanami? Choć początkowo tak profetyczne w swej wymowie pytanie pozostawało bez konkretnej odpowiedzi, z czasem zrodziło ono jednak odpowiedź Kościoła w Polsce i Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego, której owocem stało się podpisanie wspólnego przesłania. Jednak sam proces do niego zmierzający  naznaczony był wieloma różnicami i odmiennością, które nie miały żadnego precedensu w przeszłości. Jednak rezonans tego dokumentu w świadomości i życiu obecnego pokolenia Rosjan i Polaków okazał się więcej niż nikły. Same też treści deklaracji, aczkolwiek bardzo istotne i ważne w zainicjowaniu procesu pojednania między Polakami i Rosjanami, ze względu jednak na pewną kompromisowości samych sformułowań, nie zostały dobitnie wyrażone i zauważone. Mówiąc bowiem o konieczności zbliżenia naszych Kościołów i pojednania naszych narodów, sygnatariusze tego aktu nie podjęli się żadnej oceny gorszących i bolesnych wydarzeń ze wspólnej przeszłości, ale zostawiając tę pracę historykom, zaapelowali do wiernych swoich wspólnot, aby prosili o wybaczenie krzywd, niesprawiedliwości i wszelkiego zła wyrządzonego sobie nawzajem. W kontekście więc zainicjowanego w ten sposób procesu, przerwanego niestety z powodu zaangażowania strony rosyjskiej w konflikt na Ukrainie i jasnego wsparcia Ukrainy w ich wolnościowych dążeniach przez Kościół Katolicki w Polsce, wspólne przesłanie Kościołów do narodów Polskiego i Rosyjskiego, zaledwie otworzyło drogę do ciągle jak wierzę możliwego procesu pojednania między Polakami i Rosjanami.

Pojednanie polsko – ukraińskie

Kościół w Polsce, wykorzystując 70-rocznicę tzw. mordów wołyńskich, wraz z Kościołem Greckokatolickim na Ukrainie pragnął przyczynić się do pojednania pomiędzy Polakami i Ukraińcami, i uczynić na tej drodze naprawdę znaczący krok. Wspólne przesłanie Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego, Kościoła Rzymsko-Katolickiego w Polsce, Kościoła Rzymsko-Katolickiego na Ukrainie oraz Kościoła Bizantyńsko-Ukraińskiego w Polsce, jakie miało miejsce 28 czerwca 2013 r. w siedzibie Konferencji Episkopatu Polski w Warszawie, stało się niewątpliwie pewnym symbolicznym znakiem. Jak zaznaczył wówczas, podczas uroczystości podpisania tej wspólnej deklaracji, abp Józef Michalik: naszym Kościołom i naszym narodom, Polakom i Ukraińcom, potrzebne są słowa i znaki profetyczne, które najczęściej odkrywają zakamarki ludzi uwikłanych, ale zapadają głęboko w serca pokorne, prawe i czyste, a Bóg pokornym łaski daje (tylko pokornym!) i tylko dzięki łasce Bożej może się dokonać prawdziwe przebaczenie, pojednanie i oczyszczenie. Wyrażam przekonanie, że punktem wyjścia, swego rodzaju zaczynem do wypracowania wspólnego przesłania, były słowa powitania skierowane przez kard. Lubomyra Huzara we Lwowie 27 czerwca 2001 roku, do Papieża Jana Pawła II. Wówczas po raz pierwszy tak wprost i otwarcie kardynał mówił o potrzebie wzajemnego przebaczenia i pojednania. Pewnym ukoronowaniem tego pierwszego etapu zapoczątkowanego wówczas dialogu był wspólny list biskupów greckokatolickich Ukrainy i rzymskokatolickich Polski z roku 2005, wydany z okazji aktu wzajemnego przebaczenia i pojednania, który miał miejsce 19 czerwca 2005 roku, w Warszawie, na zakończenie Kongresu Eucharystycznego i we Lwowie 26 czerwca 2005 roku. Nadmienię tylko, że już od roku 2002 w Polsce, a także po papieskiej pielgrzymce na Ukrainie, zostały powołane Zespół KEP ds. Kontaktów z Przedstawicielami Kościoła Greckokatolickiego na Ukrainie, a także Komisja ds. Współpracy Synodu Biskupów Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego i Konferencji Episkopatu Polski. Te wszystkie inicjatywy, z większą lub mniejszą siłą, oddziaływały niewątpliwie na nasze wzajemne relacje.

Niezwykle trudnym wyzwaniem, a jednocześnie swego rodzaju impulsem, stała się dla naszych Kościołów, jak już wspominałem, perspektywa obchodów 70. rocznicy zbrodni Wołyńskiej. Jako biskupi w czasie 361. Zebrania Plenarnego Konferencji Episkopatu Polski, w Warszawie mieliśmy możliwość wysłuchania zarówno abp. Mieczysława Mokrzyckiego, jak i przedstawiciela abp. Światosława Szewczuka, bp. Venedykta. Jeszcze w tym samym dniu abp Jan Martyniak poinformował pisemnie abp. Józefa Michalika o planowanej wizycie abp. Światosława Szewczuka w Polsce oraz o chęci spotkania z abp. Michalikiem. Przewodniczący KEP wyszedł z propozycją poszerzenia tej formuły spotkania o Zespół ds. Kontaktów z Kościołem Greckokatolickim na Ukrainie oraz zaproponował, aby w celu ustalenia szczegółów do Kijowa udała się delegacja z Sekretariatu KEP oraz przedstawiciele Kościoła Bizantyńsko-Ukraińskiego w Polsce. To m.in. w czasie tego pobytu i spotkań z abp. Szewczukiem, polska delegacja usłyszała propozycję opracowania wspólnej deklaracji, wydanej z okazji spotkania, które odbędzie się w Warszawie, w przededniu obchodów 70. rocznicy zbrodni na Wołyniu. Po przedstawieniu tej sugestii abp. Józefowi Michalikowi, Przewodniczący KEP powołał 6 maja 2013 r. Zespół do redakcji wspólnego przesłania (abp Budzik, bp Nitkiewicz, bp Rojek i bp Polak), który rozpoczął intensywne prace ze stroną ukraińską.

Owocem tej współpracy stała się, podpisana w dniu 28 czerwca 2013 r. wspólna deklaracja. Mottem, w pewnym sensie ukierunkowującym treść wspomnianej deklaracji, stały się słowa Jana Pawła II wypowiedziane podczas Jego wizyty we Lwowie: niech dzięki oczyszczeniu pamięci historycznej wszyscy będą gotowi stawiać wyżej to, co jednoczy niż to, co dzieli. W duchu tych słów, omawiany dokument zaznaczał, że obchodzona 70. rocznica zbrodni na Wołyniu wzywa nas, Polaków i Ukraińców, do szczególnie głębokiej refleksji, do gorliwej modlitwy o odpuszczenie grzechów i przebaczenie, a także o łaskę stawania w prawdzie wobec Boga i ludzi. W pewnym skrócie można powiedzieć, że w tej wspólnej deklaracji przenikają się, jakby trzy podstawowe płaszczyzny:

  • pierwsza, przypominająca o pięknych kartach współżycia naszych narodów i podkreślająca wspomniane już powyżej kontakty ukazujące potrzebę pojednania obu Kościołów i narodów.
  • druga płaszczyzna deklaracji nawiązuje wprost do zbrodni na Wołyniu i jej 70. rocznicy. Autorzy dokumentu wskazują, że do dzisiaj Polacy i Ukraińcy noszą w swojej pamięci bolesne rany i wspomnienia tragedii wołyńskiej. W tej warstwie dokumentu dominuje moralna ocena zbrodni, ujęta m.in. w takie stwierdzenie: wiemy, że chrześcijańska ocena zbrodni wołyńskiej domaga się od nas jednoznacznego potępienia i przeproszenia za nią. Pozostawiając obiektywne poznanie faktów oraz ukazania rozmiarów tragedii i dramatów przeszłości pracy historyków i specjalistów, sygnatariusze deklaracji w imieniu swoich kościelnych wspólnot jasno wskazują zarówno na głęboki szacunek wobec ofiar tej tragedii, jaki i na pilną potrzebę przeproszenia i wzajemnego pojednania.
  • wreszcie trzecia płaszczyzna otwiera nas na przyszłość. To nie tylko sama deklaracja, że pomimo tragicznej przeszłości możliwe są – w ocenie sygnatariuszy – dobrosąsiedzkie i chrześcijańskiej relacje Polaków i Ukraińców, gdziekolwiek się spotykają, współpracują i myślą o przyszłości, ale także wskazanie, że takie współdziałania domaga się przede wszystkim wspólnego świadectwa chrześcijan z Polski i Ukrainy w jednoczącej się Europie. Jest to świadectwo oparte na wspólnych wartościach oraz – ciekawa myśl – na wspólnej, także męczeńskiej, historii: Kościoły, które doświadczyły męczeństwa, mają szczególne prawo do przypominania Europie o jej chrześcijańskich korzeniach.

Podsumowanie

Ponieważ moje wystąpienie ma stanowić wprowadzenie i zachętę do dyskusji, nie będę teraz w szczególny sposób podsumowywał zebranych myśli, które tylko w nieznaczny, i mimo wszystko skrótowy sposób, na trzech przykładach pokazują procesy czy starania mogące prowadzić do przebaczenia i pojednania. Doskonale zdajemy sobie sprawę z trudności, jakie na tej drodze się pojawiają. Chcę tylko z całym przekonaniem powtórzyć zdanie, które wypowiedziałem na samym początku: W Chrystusie Kościół znajduje wezwanie, ale również uzasadnienie tego posłannictwa jednania. Nie jest to jedynie jakaś opcja, za którą może czy powinien opowiedzieć się Kościół, ale jest to sama istota jego tożsamości. W moim przekonaniu oderwanie tego procesu od rzeczywistości wiary i Ewangelii skazuje go na przegraną już w punkcie wyjścia.

Źródło: http://prymaspolski.pl/7080-2/